Polityka Unii Europejskiej okazała się polityką podwójnych standardów i oszukiwania. Musimy drastycznie obniżyć poziom zaufania wobec UE, zacząć prowadzić także politykę negatywną - mówi szef MSZ Witold Waszczykowski wywiadzie dla "Super Expressu".

"To przegrana potyczka, ale przede wszystkim podkreślmy, że w ogóle nie było takiego głosowania, o którym mówią media. Mieliśmy do czynienia ze zwichnięciem wszelkich standardów, które były naginane, nawet w trakcie prac Rady Europejskiej" - podkreślił szef MSZ w wywiadzie dla weekendowego wydania "Super Expressu" odnosząc się do obrad szczytu, na którym wybrano Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. 27 państw UE poparło kandydaturę Tuska; przeciw była Polska.

Na uwagę, że w świat poszło, iż było 27:1 minister Waszczykowski zaznaczył, że oficjalny kandydat polskiego rządu Jacek Saryusz-Wolski w ogóle nie został dopuszczony do dyskusji, nie mówiąc o głosowaniu. "Kiedy postawiono sprawę Tuska, zapytano tylko, kto jest przeciw. Mówienie 27:1 jako wyniku głosowania jest nieuprawnione, bo nie wiemy, który z tych 27 krajów były za, który przeciw, a kto by się wstrzymał. To pytanie w ogóle nie padło" - podkreślił.

"Fakty są takie, że nie dano szansy tym 27 krajom wypowiedzieć się, z góry zakładając ich poparcie dla Tuska" - dodał szef polskiej dyplomacji.

Jego zdaniem "wiele osób nie chce zauważyć, że z Unią Europejską dzieje się coś dziwnego". "Stosowane są otwarcie podwójne standardy, co było widać na Radzie Europejskiej".

Dopytywany podkreślił:, „Na jakiej podstawie uznano, że wprowadzenie kandydatury Jacka Saryusz-Wolskiego ma się odbywać na zasadzie konsensusu, czyli wypowiedzenia się 28 państw, a głosowanie nad druga kandydaturą, czyli Donaldem Tuskiem uznano za już wymagające głosowania zwykłą większością? Przecież to już właśnie podwójny standard. Do tego niedoprowadzony do końca, bo nie było dokończenia procedury głosowania".

Jak dodał minister, "największym problemem było skandaliczne zachowanie w trakcie obrad Rady Europejskiej. "Kiedy dyskutowano kolejne punkty, do których negatywnie odnosiła się polska premier, równolegle obradowali prawnicy, którzy wymyślali ad hoc procedury zignorowania głosów delegacji polskiej" - powiedział.

Na uwagę, że w UE już tak robiono wcześniej szef MSZ mówił: "nie tak otwarcie i od razu". "Trudno jest grać w sytuacji, w której przestają obowiązywać dotychczasowe reguły i zmienia się je w trakcie gry. Niech pan pomyśli o meczu piłkarskim, w którym w przerwie meczu sędziowie uznają, że jedna z drużyn może zagrywać na polu karnym ręką. To każe postawić pytanie, jak funkcjonować w instytucji, w której nie przestrzega się reguł" - zauważył.

Na pytanie, czy zakłada możliwość, że Polska nie będzie funkcjonowała w ramach Unii Europejskiej Waszczykowski podkreślił: "Nie, to jest bzdura i rozgrywki opozycji. Jesteśmy w Unii, nadal jesteśmy w grze. Nie udała się potyczka, ale gramy nadal o większe rzeczy".

Dopytywany, czy w takim razie, bojkot Rady Europejskiej minister odparł: "Nie, musimy nadal funkcjonować. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że w każdej chwili możemy zostać oszukani. Trzeba powiedzieć to otwarcie: polityka Unii okazała się polityką podwójnych standardów i oszukiwania. I do tego będziemy musieli dopasować swoją politykę i odnieść swoje zachowanie".

"Na pewno musimy drastycznie obniżyć poziom zaufania wobec UE. Zacząć prowadzić także politykę negatywną" - uważa szef MSZ.

Na pytanie jak to będzie wyglądało w praktyce minister powiedział: "Choćby blokowanie innych inicjatyw, aby prowadzić bardzo ostrą grę. Przez całe lata utrzymywano polską opinię publiczną w naiwności, że Unia Europejska to taki klub altruistów, w którym dba się o wspólny wynik. Wczoraj pokazano nam wyraźnie, że jest inaczej, że trzeba mieć ostre zęby, umieć oddziaływać negatywnie".

Na uwagę, że UE funkcjonuje tak od lat, największe kraje dogadują się w kuluarach, minister odparł: "Kuluary tak, ale tego typu bezczelna zmiana reguł przy głosowaniu w trakcie obrad miała miejsce pierwszy raz".

"Kilka godzin przed głosowaniem kanclerz Merkel tonem dyrektywy politycznej wypowiada się w Bundestagu zapowiadając, że +już za kilka godzin wybierzemy Donalda Tuska+ ciesząc się, że nadal będzie mogła z nim współpracować" - zaznaczył.

"W takim razie, po co te procedury, skoro są nieważne, a ważne jest wyłącznie dogadanie się na boku" - mówił minister na uwagę, że właśnie było to dogadane w kuluarach.

Na pytanie, czy nie warto było się dogadać w sprawie Tuska Waszczykowski odpowiedział: "Mieliśmy zaakceptować tego człowieka, który ma za sobą katastrofę smoleńską, serie spraw takich jak reprywatyzacja w Warszawie, Amber Gold, upadek stoczni, afera hazardowa itp.?"

"Funkcjonowanie Rady (Europejskiej), to co się w czwartek stało, dało sygnał, że będziemy oszukiwani. Konfrontowani z wielką fala szantaży, nacisków. Z budowaniem koalicji przeciwko Polsce. W polityce klimatycznej, energetycznej i podobnych. Niestety, to będzie twarda walka niemająca nic wspólnego z jakąś europejskością i ideologią, ale z twardymi interesami. Choć samo trwanie Donalda Tuska niczego w naszej polityce nie zmieni. Do tej pory nam nie pomagał i zakładamy, że nadal pomagał nie będzie" - podkreślił szef polskiej dyplomacji.

Waszczykowski był też pytany o pogłoski, że w sprawie polityki wobec UE są poważne tarcia między nim a wiceszefem MSZ Konradem Szymańskim. "To nieprawda" - odpowiedział. Na pytanie, że podobno złożył wniosek o dymisję wiceministra, a potem go wycofał również odpowiedział, że to nieprawda. (PAP)