Komisja ds. etyki zawodowej Krajowej Rady Sądownictwa zwróciła uwagę sędzi Lidii Jedynak z Sądu Okręgowego w Gdańsku w związku z publikacjami medialnymi nt. jej kontaktów towarzyskich. Sędzia od roku prowadzi w Gdańsku proces dotyczący afery Amber Gold.

"Pani sędzia została wysłuchana szczegółowo. Komisja ds. etyki nie przekazuje jej sprawy do postępowania dyscyplinarnego, bo nie widzi podstaw. Natomiast zwróciła uwagę sędzi, która tłumaczyła się, że o pewnych sprawach nie wiedziała, spotykając się w prywatnym gronie" - poinformował PAP w piątek rzecznik prasowy KRS sędzia Waldemar Żurek.

Dodał, że sędzi zwrócono uwagę, aby "wykazywała się daleko posuniętą, wyjątkową ostrożnością". "Sędzia tłumaczyła, że nie wiedziała o pewnych faktach, które podawały media w odniesieniu do osób, z którymi spotykała się na gruncie prywatnym. Fakty te były dla niej zaskoczeniem i teraz ma to zdecydowanie bardziej brać pod uwagę" - zaznaczył Żurek.

W jednym ze styczniowych numerów "Newsweek" napisał, że sędzia Jedynak była na bankiecie organizowanym przez biznesmena, którego przeszłość stanowią "narkotyki, paserstwo, grupa przestępcza w Niemczech i przestępstwa podatkowe". Zdjęcia z imprezy, a na jednym z nich sędzia, ukazały się w bezpłatnym, kolorowym magazynie dostępnym w Trójmieście.

Komisja ds. etyki KRS w związku z tym badała, czy w opisywanej sytuacji doszło do naruszenia etyki zawodu sędziego.

"W przypadku komisji ds. etyki nie ma katalogu kar, które są możliwe w przypadku postępowania dyscyplinarnego. Już samą dolegliwością dla sędziego jest to, że musi stawić się przed komisją. To jest rodzaj napiętnowania sędziego. Sędziowie mogą być upomniani za swoje zachowanie" - mówił na początku lutego Żurek informując o dacie wysłuchania sędzi przez komisję ds. etyki wyznaczonej wówczas na 6 marca.

Jak wtedy informował PAP rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Gdańsku Tomasz Adamski, w związku z publikacją tygodnika, sędzia złożyła prezesowi gdańskiego sądu oświadczenie, że "nie była jej znana przeszłość" biznesmena oraz, że nie korzystała z usług firm przez prowadzonych przez niego i jego żonę. "Oświadczyła też, że prywatne kontakty towarzyskie nigdy nie miały wpływu na jej pracę zawodową" - dodawał.

Proces założycieli Amber Gold - Marcina P. i Katarzyny P. - to jedyna sprawa, którą prowadzi obecnie sędzia Jedynak. Rozpoczął się on przed gdańskim sądem 21 marca 2016 r. Prowadzi go jednoosobowo sędzia Jedynak, ale w rozprawach bierze też udział sędzia zapasowy.

Według śledczych z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, oskarżeni oszukali w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Prokuratura ustaliła, że spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.

Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.