Kandydat SPD na kanclerza Martin Schulz wezwał w środę w Vilshofen do walki z nacjonalizmem, który jego zdaniem może zniszczyć Europę, i krytykował kraje UE odmawiające przyjęcia imigrantów. Zapewnił, że startuje w wyborach do Bundestagu, by zostać kanclerzem.

"Mówimy zdecydowanie +nie+ nacjonalistom, którzy chcą zniszczyć Europę" - powiedział Schulz na spotkaniu ze swoimi zwolennikami w bawarskim Vilshofen.

Spotkania polityków z sympatykami w środę popielcową mają w RFN długą tradycję. Odbywają się zwykle w namiotach lub salach na kilka tysięcy osób. Podczas przemówień podawane jest piwo, co sprawia, że atmosfera tych spotkań jest bardziej swobodna, a ataki na przeciwników politycznych ostrzejsze niż przy innych okazjach.

Schulz określił SPD mianem "bastionu przeciwko ultranacjonalistom". "My, starsze pokolenie, nie możemy pozwolić na to, by ktokolwiek ukradł przyszłym pokoleniom tę Europę" - mówił socjaldemokrata. "Moje pokolenie jako pierwsze może powiedzieć, że od kołyski aż po grób nie przeżyło wojny. Chcę, aby tak pozostało, dla moich dzieci i wnuków" - zaznaczył.

Schulz powiedział, że ci, którzy stawiają swój kraj i jego państwo na pierwszym miejscu kosztem innych, są "nacjonalistami, a nie patriotami".

Polityk SPD nazwał kryzys migracyjny jednym z największych wyzwań dla Unii Europejskiej. Powiedział, że jest dumny z Niemiec, które w latach 2015-2016 przyjęły ponad milion uchodźców. "To był akt solidarności" - podkreślił.

Według Schulza nie wszyscy partnerzy z UE okazali Niemcom solidarność podczas kryzysu uchodźczego. "Nie może być tak, że tylko kilka krajów uczestniczy w walce z kryzysem" - zauważył.

Schulz skrytykował kraje, które "domagają się solidarności od innych, gdy nakładane są sankcje na Rosję", i "chętnie biorą dopłaty dla rolników", a także fundusze strukturalne, ale odmawiają współpracy, gdy chodzi o uchodźców. "Tak nie można, solidarność nie jest jednokierunkową uliczką" - napominał Schulz, oklaskiwany przez uczestników spotkania.

Szef SPD zaatakował premiera Węgier Viktora Orbana, zarzucając mu, że odmawiając przyjmowania uchodźców, "podważa solidarność europejską". "Znajdujemy się w sytuacji, gdy rozpada się solidarność i kwestionowane są fundamentalne zasady europejskie" - powiedział.

Schulz oświadczył, że celem SPD jest zwycięstwo w wyborach do Bundestagu 24 września. "SPD chce stać się najsilniejszą siłą polityczną w Niemczech. Startuję w wyborach, żeby zdobyć fotel kanclerza" - zapowiedział socjaldemokrata.

Przez ostatnie lata CDU kanclerz Angeli Merkel zdecydowanie prowadziła w sondażach z przewagą ponad 10 punktów procentowych nad SPD. Dopiero nominacja Schulza na kandydata na kanclerza pod koniec stycznia br. doprowadziła do zmiany nastrojów. Socjaldemokraci dogonili chadeków, a w niektórych sondażach nawet ich wyprzedzili.

W opublikowanym w środę sondażu instytutu INSA dla dziennika "Bild" SPD uzyskała 32 proc., przed blokiem partii chadeckich CDU/CSU, które dostały 30,5 proc. W innym opublikowanym w środę sondażu, przeprowadzonym przez instytut Forsa dla tygodnika "Stern", CDU pozostała co prawda na pierwszym miejscu, lecz jej przewaga nad SPD zmniejszyła się do dwóch punktów procentowych - 33 proc. do 31 proc.

W środę wieczorem kanclerz Angela Merkel wygłosi przemówienie na spotkaniu CDU w Demmin w północnych Niemczech. W Pasawie ze swoimi zwolennikami spotkał się wcześniej szef bawarskiej CSU Horst Seehofer.