To był paszkwil na Polskę byłego polskiego urzędnika z MSZ - tak szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski ocenił analizę dotyczącą praworządności w Polsce sporządzoną przez dyrektora Przedstawicielstwa KE w Polsce Marka Prawdę.

Waszczykowski podkreślił, że w sprawie przekazania Komisji Europejskiej analizy dotyczącej praworządności w Polsce, MSZ może jedynie apelować do KE, aby domagała się bardziej skrupulatnego opiniowania i monitorowania sytuacji w danym kraju. I to będziemy robić - zadeklarował.

W związku z przekazaną Komisji Europejskiej analizą dotyczącą praworządności w Polsce w ubiegłym tygodniu MSZ wezwało do złożenia wyjaśnień dyrektora Przedstawicielstwa KE w Polsce Marka Prawdę.

Podczas poniedziałkowej rozmowy w TVP1 minister Waszczykowski był pytany o wynik spotkania z Markiem Prawdą.

"Myśmy z oczywistych względów wezwali pana Prawdę, aby przedłożył jakieś dokumenty, dowody na ten temat, ponieważ to trzeba natychmiast powiadomić prokuraturę" - podkreślił szef MSZ. Według niego Prawda podczas spotkania w MSZ stwierdził, że oparł się na opiniach osób trzecich i w ten sposób zawarł w raporcie opinię. "Jest to nie do przyjęcia, nie do zaakceptowania" - oświadczył minister.

Waszczykowski podkreślił, że "gdyby był to klasyczny ambasador, to byśmy uruchomilibyśmy procedurę persona non grata". "Natomiast to nie jest ambasador, to jest przedstawiciel KE (...), to są dyrektorzy oddziałów KE w państwach członkowskich. Oni są na innym poziomie immunitetu dyplomatycznego" - tłumaczył.

Szef MSZ poinformował, że w tej sprawie MSZ może jedynie apelować do KE, aby domagała się bardziej skrupulatnego opiniowania monitorowania sytuacji w danym kraju, "i to będziemy robić" - zadeklarował.

MSZ w komunikacie z ubiegłego tygodnia podkreśliło, że ma przynajmniej dwa poważne problemy w związku z dokumentem firmowanym przez Przedstawicielstwo KE w Polsce i jego dyrektora.

"Po pierwsze, zmiany ustrojowe dotyczące Krajowej Rady Sądownictwa są przedstawione w nim pobieżnie, bez należytego zrelacjonowania stanowiska, także wyrażanego publicznie, przez Ministra Sprawiedliwości" - napisano w komunikacie.

"Po drugie, w ocenie MSZ ta część dokumentu, która odnosi się do rzekomych prześladowań sędziów protestujących przeciwko planowanym reformom, ma charakter jednoznacznie paszkwilancki" - głosi komunikat resortu spraw zagranicznych.

MSZ zaznaczyło, że "oskarżenia zawarte w dokumencie Przedstawicielstwa KE o rzekomej bezczynności urzędów państwowych wobec zastraszania przez nieznanych sprawców uszkodzenia opon i hamulców nie są poparte żadnymi dowodami".