Delegaci syryjskiego rządu i opozycji na rozmowy pokojowe prowadzone pod auspicjami ONZ w Genewie przestrzegli w sobotę przed negatywnym wpływem na negocjacje aktów przemocy, w tym zamachów samobójczych, do jakich doszło w Syrii w piątek i sobotę.

ONZ zainaugurowało w czwartek kolejną rundę rozmów pokojowych. W symbolicznej ceremonii uczestniczyli przedstawiciele wojujących stron, którzy wciąż z sobą nie prowadzą bezpośrednich rozmów.

"Za każdym razem, gdy mamy rozmowy czy negocjacje, pojawia się ktoś, kto próbuje to zepsuć" - powiedział w sobotę specjalny wysłannik ONZ ds. Syrii Staffan de Mistura przed planowanym spotkaniem z delegacją syryjskich władz.

Obowiązujący od 30 grudnia rozejm w Syrii, zawarty pod patronatem Rosji, Turcji i Iranu, jest coraz częściej naruszany przez ugrupowania przeciwne zawieszeniu broni i genewskiemu procesowi - pisze Reuters, przypominając o serii zamachów na siedziby sił bezpieczeństwa w mieście Hims, na zachodzie Syrii, w których w sobotę zginęły co najmniej 42 osoby, a wśród nich szef wojskowego wywiadu z Hims. Do zamachów przyznali się dżihadyści z organizacji Dżabhat Fatah al-Szam (dawny Front al-Nusra).

W piątek 60 osób zginęło w zamachu bombowym w wiosce koło miasta Al-Bab na północy Syrii; do ataku z wykorzystaniem samochodu pułapki przyznało się Państwo Islamskie (IS).

Szef delegacji reżimu syryjskiego Baszar Dżafari uznał zamachy w Hims za "przesłanie" dla uczestników rozmów w Genewie. "To, co stało się w Hims, to skierowane do uczestników rozmów genewskich przesłanie od tych, którzy popierają terroryzm" - powiedział Dżafari dziennikarzom.

Po sobotnim spotkaniu z de Misturą, które trwało 2,5 godziny, Dżafari zapowiedział, że 28 lutego ponownie spotka się z wysłannikiem ONZ, co - jak piszą agencje - jest sugestią, że syryjska delegacja rządowa nie zamierza opuszczać Genewy.

Dżafari zaapelował po rozmowach z Misturą, by wszystkie grupy opozycji uczestniczące w rozmowach pokojowych w Genewie potępiły sobotni atak w Hims na siły bezpieczeństwa, gdyż jeśli tego nie zrobią, zostaną uznane za terrorystów. Zaznaczył, że jego rozmowa z de Misturą koncentrowała się jedynie na walce z terroryzmem.

Przedstawicielka opozycyjnego Wysokiego Komitetu Negocjacyjnego (HNC) Basma Kodmani podkreśliła z kolei, że ugrupowania, które popierają rozmowy, przestrzegają zawieszenia broni. Zakwestionowała jednak, czy robi to rząd i czy Rosja - główny sojusznik reżimu prezydenta Baszara el-Asada - jest gotowa wywrzeć presję na Damaszek w celu powstrzymania przemocy. Kodmani potępiła sobotnie naloty syryjskiego lotnictwa na kontrolowaną przez rebeliantów dzielnicę Hims - al-Waer. Jej zdaniem zawieszenie broni musi być wiarygodne, w przeciwnym razie upadnie.

W piątek specjalny wysłannik ONZ przekazał delegacjom syryjskiego rządu i opozycji dokument proceduralny, w którym m.in. jest mowa o tym, że strony powinny szanować się nawzajem i zachować dyskrecję w sprawie dyskusji, które mają się odbywać w Genewie. Doradca delegacji HNC Jehja al-Aridi oświadczył w sobotę, że delegacja przestudiowała dokument, lecz nie wyklucza wniesienia do niego zmian. Zaznaczył przy tym, że ten dokument to nie Koran, lecz jedynie poradnik.

Celem kolejnej, czwartej rundy negocjacji w Genewie jest zapoczątkowanie procesu dochodzenia do politycznego zakończenia trwającej od sześciu lat wojny między wspieranymi przez Rosję siłami reżimu prezydenta Asada a oddziałami zbrojnej opozycji, popieranymi m.in. przez Turcję. (PAP)

mmp/ ap/