Jeśli sędzia, która badała wniosek prokuratury o areszt dla Arkadiusza Ł. ps. "Hoss" dopuściła się przestępstwa, usłyszy zarzuty; śledztwo w tej sprawie zostanie doprowadzone do końca - zapowiedział minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

Ziobro w piątek w Polskim Radiu odnosił się do śledztwa prowadzonego przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Toczy się ono w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego - sędzi - oraz nielegalnego pozbawienia wolności "Hossa". Grozi za to do pięciu lat więzienia.

Minister przypomniał, że z analiz prokuratorów wynika, iż sędzia wyznaczyła posiedzenie ws. wniosku o areszt na godzinę, w której minął ustawowy termin rozpatrzenia wniosku - czyli 24 godziny. Posiedzenie zakończyło się trzy godziny później - co zdaniem PK - może oznaczać, że "Hoss" przez te trzy godziny był nielegalnie zatrzymany.

"Śledztwo zleciłem półtora tygodnia temu, zostało wszczęte. W tym momencie prowadzone są czynności, zbierane materiały, przesłuchiwani pierwsi świadkowie. Więc to trochę potrwa. Ale zapewniam, że to śledztwo będzie rzetelnie przeprowadzone i wbrew protestom Krajowej Rady Sądownictwa doprowadzone do końca. Jeżeli sędzia dopuściła się przestępstwa, to będzie miała zarzuty" - zaznaczył minister.

"Hoss" został zatrzymany na początku lutego w związku ze śledztwem prowadzonym przez warszawską prokuraturę okręgową, a dotyczącym wyłudzeń na terenie Szwajcarii, Niemiec, Austrii i Luksemburga sięgających ponad 1,4 mln zł. W tej sprawie podejrzanych jest 12 osób. Prokuratura przedstawiła 49-latkowi zarzuty popełnienia w ramach zorganizowanej grupy przestępczej czterech oszustw metodą "na wnuczka". Według śledczych, "Hoss" jest też głównym organizatorem i pomysłodawcą tego procederu.

Prokuratura wnioskowała o jego areszt, argumentując to obawą matactwa i wysoką karą, która mężczyźnie grozi. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa do wniosku się jednak nie przychylił, zastosował wobec podejrzanego poręczenie majątkowe w wysokości 300 tys. zł, dozór policji z obowiązkiem stawiennictwa pięć razy w tygodniu na komendzie oraz zakaz opuszczania kraju; "Hossowi" zatrzymano paszport. W uzasadnieniu sędzia podnosiła, że "Hoss" przyznał się do winy, a wobec niego toczy się też proces przez poznańskim sądem okręgowym i w tej sprawie - również dotyczącej wyłudzeń - nie był aresztowany.

W środę warszawski sąd okręgowy rozpatrzył zażalenie prokuratury na niearesztowanie "Hossa" i zdecydował, że Arkadiusz Ł. ma trafić do aresztu. Przychylił się tym samym do argumentacji prokuratury. Decyzja jest nieprawomocna, obrońcy Ł. zapowiadają zażalenie. Sam Hoss nie został jeszcze zatrzymany.

Bocznym wątkiem sprawy jest sama analiza wniosku o areszt. W ubiegłym tygodniu zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak mówił, że sąd, do którego prokuratura wystąpiła o areszt wobec Ł., wyznaczył posiedzenie po przewidzianym na to 24-godzinnym terminie. Wyjaśnił, że ograniczenie czasu zatrzymania wynika z konstytucji i z Kodeksu postępowania karnego oraz że zatrzymanego należy zwolnić, jeżeli w ciągu 24 godz. od przekazania przez prokuraturę podejrzanego do dyspozycji sądu nie zostanie mu doręczone postanowienie sądu o aresztowaniu.

Przytoczył też kalendarium zatrzymania; "Hossa" zatrzymano 2 lutego o 13.55 w Warszawie. 3 lutego doprowadzono go do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdzie między godz. 18 a 19 prokurator przedstawił mu sześć zarzutów dot. wyłudzeń w Niemczech i Austrii. 4 lutego o godz. 9 prokurator skierował do sądu rejonowego wniosek o areszt, przekazując Ł. do dyspozycji sądu. SR z kolei wyznaczył termin posiedzenia na 5 lutego na godz. 9 – jak mówił Sierak - "na godzinę, o której faktycznie podejrzany powinien być zwolniony". "Sąd wyznaczył termin posiedzenia w sposób, który faktycznie uniemożliwiał sądowi skuteczne przeprowadzenie posiedzenia" - dodał prokurator. Podkreślił, że dalej procedując w tej sprawie w godzinach 9-12, sąd pozbawił podejrzanego wolności, naruszając konstytucję i Kpk.

Sprawę analizowania przez sąd rejonowy wniosku o aresztowanie "Hossa" rozpatrywało też Kolegium Sądu Okręgowego w Warszawie. Zdecydowało, że zwróci się do rzecznika dyscyplinarnego o ustalenie, czy doszło do przewinienia dyscyplinarnego. Sędziowie, odnosząc się do tej sprawy, podkreślają, że termin 24-godzinny jest bardzo krótki, biorąc pod uwagę to, że w tym czasie sędzia musi m.in. zapoznać się i przeanalizować akta, często wiele tomów.