Jest ryzyko, że polityka prezydenta USA Donalda Trumpa w połączeniu ze zwycięstwem sił populistycznych w Europie może prowadzić do systemu koncertu mocarstw, co od lat jest marzeniem Rosji - mówi PAP Witold Jurasz z Ośrodka Analiz Strategicznych.

Ekspert ocenia też jako niedojrzałe zachowanie polskich elit politycznych, podkreślając, że Polska w swoim położeniu geograficznym "nie może sobie pozwolić na zimną wojnę domową".

Od piątku do niedzieli o kwestiach bezpieczeństwa będzie w Monachium dyskutować 30 przywódców państw i rządów a także ponad 80 ministrów spraw zagranicznych i obrony narodowej. Wiceprezydent USA Mike Pence ma przedstawić "obszerne oświadczenie" dotyczące amerykańskiej polityki zagranicznej. W konferencji bezpieczeństwa weźmie udział prezydent Andrzej Duda.

Witold Jurasz uważa, że podstawowym zagrożeniem dla światowego bezpieczeństwa jest "póki co zupełnie nieprzewidywalny prezydent Stanów Zjednoczonych", który wygłasza sprzeczne opinie. "Nawet jeśli Trump nie jest prorosyjski, jak się mówi, to sam fakt, że jest zmienny, nieprzewidywalny, tworzy idealne środowisko dla Rosji, dla Władimira Putina" - ocenił.

Prezydent Rosji - podkreślił Jurasz - nie potrafi zreformować gospodarki, ale świetnie potrafi grać, działać ad hoc, reagować na zmiany. "Nawet jeśli za trzy lata Trump okaże się proatlantyckim prezydentem, to w międzyczasie przez sam fakt powstania niestabilności i niepewności Rosja dużo wygra" - powiedział.

W ocenie Jurasza istnieje ryzyko, że polityka Trumpa w połączeniu ze zwycięstwem sił populistycznych w Europie doprowadzą do utworzenia systemu koncertu mocarstw, co - jak podkreślił - jest od lat marzeniem Rosji.

"Realizacja planu, w którym mocarstwa będą miały prawo weta w kluczowych sprawach bezpieczeństwa europejskiego, będzie oznaczać, że nie będąc mocarstwem, staniemy się nie przedmiotem a podmiotem polityki międzynarodowej" - zaznaczył Jurasz.

Dodał, że system koncertu mocarstw oznacza automatycznie ograniczenie roli NATO, które dla Polski jest kluczowym gwarantem bezpieczeństwa - rolą NATO, zgodnie ze słowami pierwszego Sekretarza Generalnego Sojuszu lorda Ismaya, miało być: „trzymać Rosjan poza (wpływem na Europę), Amerykanów zatrzymać w Europie, a Niemcy mieć pod kontrolą” ("to keep the Russians out, the Americans in, and the Germans down”).

"Trump nie ceni zbyt wysoko sojuszy, które były podstawą układu sił świata post-zimnowojennego a nawet zimnowojennego. Atakując NATO prezydent Trump podważa podstawy bezpieczeństwa świata Zachodu czyli również USA po drugiej wojnie światowej" - podkreślił Jurasz.

W jego opinii zagrożeniem dla bezpieczeństwa naszego kraju jest jednak również niedojrzałe zachowanie polskich elit politycznych. "Nie wiem, jaki będzie efekt wstrząsów, które obecnie przeżywa architektura bezpieczeństwa tak europejskiego jak i ładu światowego, ale wiem, że kraj, o takim jak Polska położeniu geograficznym, nie może sobie pozwolić na zimną wojnę domową" - powiedział Jurasz.

Dodał, że obawia się, iż niezależnie od tego, czy obecna architektura bezpieczeństwa przetrwa, czy się rozpadnie, Polska będzie osłabiona.

"Elity nie są w stanie ustalić przynajmniej minimalnego kompromisu, a biznes, który mógłby wpłynąć na rzeczywistość na przykład przez zainwestowanie w polską politykę, interesuje się nią, o ile może mieć z tego bezpośrednie korzyści w krótkim terminie" - mówił.

Według Jurasza w sytuacji wielu niewiadomych Polska powinna próbować szukać "zdroworozsądkowego kompromisu" między różnego rodzaju racjami.

"Jeżeli jedni mówią, że mamy sobie darować politykę regionalną, to zbyt mądre to nie jest. Ale jeśli drudzy mówią: +róbmy Międzymorze+, to dla odmiany mamy do czynienia z czymś, co póki co jest fikcją polityczną. Trzeba po prostu budować dobre relacje regionalne, a czy one się przydadzą w ramach Unii Europejskiej, czy będą stanowić dla nas oparcie w sytuacji gdy Unia się rozpadnie, tego nie wiemy. Więcej solidnej pracy organicznej by się nam przydało." - powiedział Jurasz. (PAP)