Kanclerz Niemiec – poza rozmowami z prezydentem Andrzejem Dudą i premier Beatą Szydło – spotka się dzisiaj także z szefami PiS Jarosławem Kaczyńskim, PO Grzegorzem Schetyną i PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Spotkanie Angeli Merkel z prezesem Prawa i Sprawiedliwości odbędzie się w warszawskim hotelu Bristol. Liderów dwóch ugrupowań opozycyjnych, które podobnie jak niemiecka CDU należą do Europejskiej Partii Ludowej, kanclerz przyjmie w niemieckiej ambasadzie. Przedstawiciele PiS określają tę ostatnią lokalizację mianem „niezręcznej”.
– Na pewno wróci jeszcze sprawa uchodźców i brexitu. Chcemy dobrych stosunków z Niemcami, ale Niemcy muszą się zdecydować. Nie przyjmujemy takiej polityki, że z jednej strony na poziomie międzyrządowym jest dobrze, a z drugiej na poziomie medialno-społecznym jest nieustanny bzdurny atak na Polskę i wspieranie opozycji, która nie jest normalną opozycją, lecz opozycją totalną – zapowiadał Kaczyński we wczorajszym wydaniu „Do Rzeczy”. Prezes PiS spodziewa się też rozmów o reformie UE i poparciu dla Donalda Tuska w jego staraniach o drugą kadencję w fotelu szefa Rady Europejskiej. – Trzeba powiedzieć, że Donald Tusk jest nadzwyczaj wybitnym politykiem, skoro po dwóch latach o poparcie dla niego musi zabiegać Angela Merkel – ironizował Kaczyński.
Przedstawiciele rządu, z którymi rozmawialiśmy, liczą przede wszystkim na poważną rozmowę w sprawie reformy Unii. – Chcemy zwiększenia kontroli parlamentów krajowych nad procesami legislacyjnymi i politycznymi w UE. A rozmawiając o zmianach, nie powinniśmy wykluczać zmian traktatowych – mówi nasze źródło w rządzie. – Nie zaakceptujemy jednak żadnych rozwiązań, które mogłyby prowadzić do dekompozycji UE, w tym kontekście także w postaci Europy różnych prędkości. W marcu na szczycie w Rzymie powinniśmy mówić już o konkretnych propozycjach zmian – dodaje.
Angela Merkel przyjeżdża do Polski dzień po publikacji najmniej korzystnego sondażu od lat. Odkąd w 2013 r. Niemcy wybrali obecny skład Bundestagu, Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna Angeli Merkel była niezmiennym liderem badań opinii publicznej. Aż do wczoraj. W sondażu INSA Socjaldemokratyczna Partia Niemiec, która w wyścigu kanclerskim zamierza wystawić byłego szefa Parlamentu Europejskiego Martina Schulza, zdobyła 31 proc. głosów, o 1 pkt proc. więcej niż CDU. Gdyby jesienne wybory parlamentarne skończyły się takim rozstrzygnięciem, w prawdopodobnej wielkiej koalicji to Schulzowi przypadłby fotel kanclerza.