Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski składał w piątek w katowickim wydziale Prokuratury Krajowej po raz kolejny uzupełniające wyjaśnienia w śledztwie, w którym jest podejrzany o nadużycie władzy przy obsadzaniu stanowisk w Izbie.

Szef NIK powtórzył, że nie popełnił żadnego przestępstwa i chce, by prokuratura jak najszybciej skierowała tę sprawę do sądu.

W listopadzie ubiegłego roku prokuratura przedstawiła Kwiatkowskiemu cztery zarzuty. Chodzi o tzw. przestępstwa urzędnicze z art. 231 Kodeksu karnego. Przepis dotyczy przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego i działania w ten sposób na szkodę interesu publicznego lub prywatnego. Grozi za to kara do trzech lat pozbawienia wolności.

Po listopadowym przesłuchaniu Kwiatkowski jeszcze kilka razy składał wyjaśnienia. Jak sam mówił w piątek dziennikarzom, była to już jego czwarta wizyta w prokuraturze i po raz kolejny prosił śledczych o niezwłoczne skierowanie tej sprawy do sądu.

"Jak państwo wiedzą, od początku zależy mi na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy, ponieważ żadnych przepisów nie złamałem i dlatego zależy mi, żeby cała prawda – w oparciu o wszystkie informacje, a nie pocięte fragmenty rozmów – została jak najszybciej pokazana na posiedzeniu sądu" - powiedział dziennikarzom Kwiatkowski.

Jak wskazał, dopiero na jawnym posiedzeniu sądu opinia publiczna będzie miała dostęp do całych materiałów, a nie fragmentów rozmów "dobranych do z góry założonej tezy". Przypomniał, że sam chciał, by Sejm uchylił mu immunitet – tak, aby sprawa została jak najszybciej wyjaśniona.

"Wcześniej już ustosunkowałem się do wszystkich wątpliwości prokuratury, a dzisiaj po raz kolejny miałem okazję przekonywać prokuraturę do jak najszybszego skierowania tej sprawy na posiedzenie sądu" - powiedział szef NIK. Dopytywany przez dziennikarzy, czy w śledztwie pojawiły się jakieś nowe okoliczności, odpowiedział: "Żadnych nowych okoliczności w kontekście wniosku, który był skierowany do Sejmu, nie ma".

Przedstawienie Kwiatkowskiemu zarzutów było możliwe po tym, jak 21 października Sejm na wniosek prokuratury uchylił mu immunitet. Pierwszy zarzut wobec Kwiatkowskiego dotyczy podżegania innego funkcjonariusza publicznego - wiceprezesa NIK - do niedopełnienia obowiązków członka komisji konkursowej w związku z konkursem na stanowisko dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie. Działanie to - według śledczych - miało na celu bezpośrednie uniemożliwienie przeprowadzenia tego konkursu i wyłonienia w jego wyniku dyrektora tej instytucji.

Trzy kolejne czyny zarzucane Kwiatkowskiemu dotyczą bezpośrednio przekroczenia przez niego uprawnień prezesa NIK i mają związek z konkursami na stanowiska: dyrektora delegatury w Łodzi, wicedyrektora delegatury w Rzeszowie i wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK. Według wcześniejszych informacji z prokuratury, przy wyborze dyrektora w Łodzi prezes NIK bezprawnie unieważnił konkurs, w którym jego kandydat źle wypadł.

Śledczy podawali w listopadzie, że zarzuty zostały przedstawione na podstawie obszernego materiału dowodowego - uzyskanego w wyniku kontroli operacyjnych, na podstawie wyjaśnień innych podejrzanych, a także zeznań licznych świadków. Chodzi m.in. o podsłuchane i nagrane rozmowy telefoniczne.

O zamiarze przedstawienia zarzutów w tej sprawie katowicka prokuratura poinformowała w sierpniu 2015 r. Przesłała wówczas do Sejmu wnioski o uchylenie immunitetów Kwiatkowskiemu, a także b. posłowi i szefowi klubu PSL Janowi Buremu. W sprawie Kwiatkowskiego Sejm poprzedniej kadencji nie zajął stanowiska, prokuratura ponowiła swój wniosek w czerwcu ub.r.

Bury usłyszał trzy zarzuty związane z NIK po wyborach, w których nie uzyskał mandatu, w czego wyniku przestał chronić go immunitet. Prokuratura uważa, że niezgodnie z prawem wpływał na obsadę stanowisk w Izbie - miał nakłaniać pracowników NIK do przekroczenia uprawnień i manipulowania wynikami konkursów w Izbie. Były poseł, któremu w innym wątku prokuratura przedstawiła sześć zarzutów korupcyjnych, nie przyznaje się do winy.

W tym samym wątku prokuratura zarzuca przekroczenie uprawnień także byłemu wiceprezesowi NIK Marianowi Cichoszowi oraz byłemu wicedyrektorowi rzeszowskiej delegatury NIK Pawłowi Adamskiemu. Obu chroniły immunitety, o których uchyleniu decyduje kolegium NIK.

W sprawie Cichosza kolegium nie zgodziło się na uchylenie immunitetu. W przypadku Adamskiego kolegium Izby pod koniec 2015 r. podjęło taką uchwałę i prokuratura przedstawiła mu już zarzut przekroczenia uprawnień. Przeciwko Adamskiemu wszczęto też postępowanie dyscyplinarne.

Katowickie śledztwo toczy się od listopada 2013 r. po zawiadomieniu złożonym przez CBA. Początkowo wszczęto je pod kątem nadużycia uprawnień przez członków zarządu Elektrowni Kozienice i funkcjonariuszy publicznych w związku z postępowaniem przetargowym. Postępowanie ma jednak znacznie szerszy, wielowątkowy zakres, częściowo związany z tzw. aferą podkarpacką.

Ustawa o NIK nie zawiera formalnego zakazu sprawowania funkcji prezesa przez osobę z prokuratorskimi zarzutami. Sześcioletnią kadencję prezesa NIK Kwiatkowski rozpoczął w 2013 r.