Zaskakujące stwierdzenie potwierdzające tylko to, że PiS działa pod z góry założoną tezę - tak w środę w Radiu Plus Krzysztof Brejza (PO) komentował wypowiedź szefowej komisji śledczej Małgorzaty Wassermann (PiS), że związki Donalda Tuska ze sprawą Amber Gold są oczywiste.

Zdaniem szefowej komisji śledczej ds. Amber Gold, Tusk jako premier odpowiadał za pracę urzędników m.in. w Komisji Nadzoru Finansowego.

"Odbiję piłeczkę i spytam w takim razie: dlaczego świadek Gowin, pan wicepremier w rządzie PiS-u, zaprzeczał związkom Donalda Tuska z Amber Gold; dlaczego podtrzymał swoje zdanie, że Donald Tusk stworzył zaporę ogniową pomiędzy politykami Platformy a światem biznesu? Podtrzymał swoje wcześniej wyrażone wielokrotnie opinie o tym, że Donald Tusk nie miał nic wspólnego z Amber Gold" - mówił Brejza, który jest członkiem komisji śledzczej ds. Amber Gold.

Zdaniem posła PO komisja śledcza ds. Amber Gold to "tylko i wyłącznie teatr polityczny", który ma "służyć jednej tylko i wyłącznie tezie" o związkach PO i Donalda Tuska z Amber Gold.

"Chodzi oczywiście o to, żeby budować politykę bieżącą PiS-u na tej komisji śledczej. Komisji, która okazuje się niezbyt wydolna, jeśli chodzi o możliwość znalezienia jakichkolwiek punktów zaczepienia dla absurdalnych tez PiS-u" - dodał.

Brejza powiedział, że działania komisji potwierdziły tezy Komitetu Stabilności Finansowej, który opracował raport nt. błędów ws. Amber Gold. "Głównym winowajcą jest prokuratura - tutaj nie ma wątpliwości. To była jedyna instytucja, oprócz służb specjalnych, która mogła zatrzymać rozrost Amber Gold" - mówił poseł PO.

"Ta prokuratura, w której - powiedzmy sobie szczerze - różni prokuratorzy pracowali i pracują nadal" - dodał. (PAP)