Europoseł SLD Bogusław Liberadzki, który został wiceszefem Parlamentu Europejskiego uważa, że to stanowisko jest dowodem uznania pozycji SLD w Unii Europejskiej. Podkreślił, że Sojusz to partia, która "chce namawiać do spokoju i rozwagi".

Liberadzki, zasiadający we frakcji socjalistów w PE, a także reprezentant konserwatystów Ryszard Czarnecki (PiS) w środę zostali wybrani na stanowiska wiceprzewodniczących PE. Nowym szefem PE został włoski polityk, należący do grupy chadeckiej Antonio Tajani. Jego wybór był możliwy dzięki wspólnemu głosowaniu chadeków (EPL), konserwatystów (EKR) i liberałów (ALDE).

Według Liberadzkiego Sojusz Lewicy Demokratycznej "ma się znacznie lepiej w Europie niż w Polsce". "Czterech europosłów - to jest nasza delegacja - ma drugiego wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Jest to dowód uznania dla naszej pozycji w Unii Europejskiej, ale także dla takiego bardzo umiarkowanego zachowania się w kraju" - mówił w czwartek europoseł.

"My jesteśmy tą partią, która chce namawiać do pokoju, spokoju, rozwagi. Uważamy, że rządzącym trzeba dać prawo rządzenia, opozycji obowiązek respektowania rządu, a rządowi obowiązek szanowania opozycji" - podkreślił wiceszef PE.

Jak ocenił wybory na stanowiska przewodniczących Parlamentu Europejskiego były w tym roku nietypowe, ponieważ pierwszy raz nie było wiadomo "z góry", kto obejmie poszczególne stanowiska.

Liberadzki podziękował również wszystkim polskim posłom PE, którzy na niego głosowali; zapowiedział, że we wtorek spotka się z obecnym szefem europarlamentu Antonio Tajanim. Podkreślił również, że pełniąc obowiązki wiceprzewodniczącego PE skoncentruje się na sprawach finansowych i gospodarczych. (PAP)