W piątek odbędzie się zaprzysiężenie 45. prezydenta USA. Donald Trump przyrzeknie bronić konstytucji i wygłosi mowę, w której ma się skoncentrować na strukturalnych problemach Ameryki i, jak piszą media, być może wyjaśni sprzeczności zawarte w jego programie.

Tuż przed południem czasu waszyngtońskiego Trump złoży przysięgę prezydencką i obieca ze wszystkich sił zachowywać i chronić konstytucję USA. Wygłosi też mowę inauguracyjną, której tematem ma być między innymi - jak podaje ABC News - program pierwszych stu dni jego prezydentury. Będzie to najważniejszy punkt programu inauguracji, a mowa będzie krótka, "lecz piękna" - zapowiedział zespół Trumpa.

Rzecznik nowego prezydenta Sean Spicer sprecyzował, że będzie to "bardzo inspirujące i zorientowane na wspólnotowość" wystąpienie poświęcone takim problemom jak tworzenie miejsc pracy w Ameryce; będzie to jednocześnie "dokument filozoficzny, wizja przyszłości kraju, roli rządu i roli obywateli" - dodał Spicer.

Nowego prezydenta zaprzysięgnie na stopniach Kapitolu sędzia Sądu Najwyższego John Roberts. Trump przysięgnie na Biblię prezydenta Abrahama Lincolna, a także na Biblię, którą dostał od swej matki w 1955 roku.

Odchodzący prezydent Barack Obama oraz jego trzej poprzednicy - Jimmy Carter, George W. Bush i Bill Clinton - wezmą udział w inauguracji Trumpa. Zgodnie z tradycją Obama zostawi na biurku w Gabinecie Owalnym list do swego następcy, którego treść pozostanie tajemnicą.

Jak podaje AP, około 900 tys. osób zamierza uczestniczyć w uroczystościach, ale są wśród nich też przeciwnicy Trumpa, którzy mają zamiar zorganizować protest. CNN i ABC News zwracają uwagę, że niemal na pewno liczba osób oglądających piątkowe uroczystości daleka będzie od rekordowego, liczącego 1,8 mln tłumu, który uczestniczył w inauguracji prezydenta Obamy.

Sam Trump powiedział jednak, że jego zaprzysiężenie przyciągnie "gigantyczne, zapewne rekordowe tłumy"; organizatorzy uroczystości obiecują, że będzie ona największą demonstracją poparcia dla nowego prezydenta w historii USA - podaje AP.

W godzinach 21-23 odbędzie się tradycyjna parada prezydencka na Pennsylvania Avenue łączącej Kapitol z Białym Domem. Donaldowi Trumpowi i wiceprezydentowi Mike'owi Pence'owi towarzyszyć będzie 8 tys. przedstawicieli różnych formacji wojskowych, reprezentujących wszystkie rodzaje sił zbrojnych.

Oprawą ceremonii będą koncerty, modlitwy, parady, przyjęcia i bale. Amerykańska prasa przypomina jednak, że Trump obejmuje urząd mając najniższe notowania popularności "ze wszystkich współczesnych prezydentów", w chwili gdy Ameryka jest nadal głęboko podzielona przez brutalną kampanię i wzburzona kontrowersjami dotyczącymi ingerencji Rosjan w wybory.

"Economist" zwraca uwagę, że Trump przysięgnie bronić konstytucji, lecz podczas kampanii wyborczej składał deklaracje, które zdają się dowodzić, że jego determinacja w tej kwestii "nie dorasta do determinacji jego poprzedników w Białym Domu". Brytyjski tygodnik przypomina, że Trump nawoływał do przywrócenia tortur, których zakazuje 8. poprawka do konstytucji, a także skłonny jest ograniczyć wolność prasy.

Niedawne ataki prezydenta elekta na weterana walk o prawa obywatelskie kongresmana Johna Lewisa sprawiły, że blisko 60 demokratycznych kongresmenów zamierza zbojkotować piątkową uroczystość, co stanowi zerwanie z tradycją "ponadpartyjnego uczestnictwa" w inauguracji prezydenta, które symbolizuje "pokojowe przekazanie władzy" - pisze Reuters.

AFP podkreśla, że cały świat liczy na to, że inauguracyjna przemowa Trumpa wyjaśni w jakimś stopniu sprzeczne elementy jego programu oraz kwestie dotyczące współpracy międzynarodowej czy też konfliktu w Syrii i na Ukrainie.

Według "New York Timesa" inauguracja Trumpa może kosztować 200 milionów dolarów, a blisko połowę tej kwoty pochłoną wydatki na zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom uroczystości w Waszyngtonie.

Strzec go będzie blisko 30 tys. policjantów i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, zwłaszcza że udział w protestach przeciw wyborowi Trumpa na prezydenta zapowiedziało 350 tys. demonstrantów.