Kończący w piątek swą kadencję prezydent USA Barack Obama ostro skrytykował w czwartek Kongres za działania, które doprowadziły do tego, że budzące kontrowersje więzienie w Zatoce Guantanamo na Kubie wciąż pozostaje otwarte.

W liście wystosowanym do Senatu oraz Izby Reprezentantów Obama podkreślił, że działania Kongresu, które uniemożliwiają przeniesienie osadzonych w bazie Guantanamo do więzień w Stanach Zjednoczonych, nie mają sensu. "Żadna osoba do tej pory nie zbiegła z naszych więzień o zaostrzonym rygorze i więzień wojskowych" - podkreślił Obama.

Wcześniej Pentagon poinformował, że w czwartek z Guantanamo zwolniono kolejnych czterech więźniów. Jeden z nich, Jubran bin Saad bin Waza al-Qahtani został odesłany do swej ojczyzny - Arabii Saudyjskiej. Narodowości i tożsamości pozostałych osób nie podano. Po tym transferze w więzieniu na Kubie przebywa 41 osadzonych.

Prezydent USA Barack Obama obiecał podczas swej kampanii wyborczej osiem lat temu, że zamknie krytykowane przez obrońców praw człowieka oraz państwa europejskie więzienie w Guantanamo. Administracja USA tłumaczyła wielokrotnie, że dotychczas się to nie udało, bo Kongres co roku blokował postawienie więźniów przed sądami federalnymi i ich przyjazd do USA.

Prezydent elekt Donald Trump, który w piątek zostanie zaprzysiężony na 45. prezydenta USA, sprzeciwia się dalszemu zwalnianiu stamtąd więźniów. W czasie kampanii Trump zapowiadał, że jako prezydent utrzyma więzienie na Kubie.

Pierwszych więźniów zaczęto sprowadzać do bazy w Zatoce Guantanamo w 2002 roku w odpowiedzi na ataki na Nowy Jork i Waszyngton z 11 września 2001 roku. Jak twierdziły ówczesne władze USA, zamknięci zostali tam najgroźniejsi terroryści na świecie - islamscy ekstremiści, talibowie i bojownicy Al-Kaidy. Jednak spośród 779 osób, które przeszły przez więzienie w Guantanamo, większość wypuszczono jeszcze za prezydentury George'a W. Busha bez postawienia im formalnych zarzutów. Jak dotąd skazano tylko kilku więźniów, w tym kierowcę Osamy bin Ladena. (PAP)

mmi/