Jeden z dwóch cudzoziemców podejrzanych o zabójstwo w noc sylwestrową 21-letniego mieszkańca Ełku (Warmińsko-Mazurskie) otrzymał decyzję odmowną na wniosek o prawo stałego pobytu w Polsce - potwierdziła w czwartek prowadząca to śledztwo prokuratura suwalska.

"Ubiegał się o prawo stałego pobytu, ale dostał decyzję odmowną. Czyli de facto nie ma prawa pobytu w Polsce" - powiedział PAP prok. Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach, która niedawno przejęła śledztwo w tej sprawie od prokuratury ełckiej. Dodał, że decyzja odmowna jest "świeża" i "zbiegła się czasowo" ze zdarzeniami w Ełku.

W środę wieczorem do sytuacji odniósł się szef MSWiA Mariusz Błaszczak. "On (podejrzany - PAP) nie powinien przebywać w Polsce, powinien być deportowany, ale ze względu na opieszałość, procedury nieszczelne, był w Polsce. Chociaż udowodniono, że jego status był nielegalny. Chodzi o to, aby takie sytuacje nie powtarzały się, nie miały miejsca" - mówił w TVP Info.

Drugi z podejrzanych w tej sprawie cudzoziemców uzyskał prawo stałego pobytu w Polsce i polskie obywatelstwo.

Śledczy nie podają informacji, który z podejrzanych nie ma prawa pobytu w naszym kraju (jeden z nich jest z pochodzenia Tunezyjczykiem, drugi Algierczykiem). Według informacji podawanych wcześniej przez media, osobą która uzyskała polskie obywatelstwo, jest Algierczyk - właściciel lokalu.

Przejęte przez suwalską prokuraturę śledztwo dotyczy wydarzeń, które miały miejsce w noc sylwestrową w pobliżu jednego z barów z kebabem w Ełku. Według dotychczasowych ustaleń, awantura przed lokalem zaczęła się po tym, jak wybiegł z niego młody mężczyzna, zabierając stamtąd dwie butelki coli.

W pościg za 21-latkiem ruszyły dwie osoby z baru: tunezyjski kucharz oraz właściciel, który ma pochodzenie algierskie. Gdy dogonili mężczyznę, doszło do szarpaniny. Według ustaleń prokuratury, Algierczyk szarpał i przytrzymywał Daniela, a Tunezyjczyk zadał chłopakowi ciosy nożem, które okazały się śmiertelne.

Obaj zostali szybko zatrzymani, po postawieniu zarzutów zabójstwa decyzją sądu trafili do aresztu. Jak informuje prokuratura, obrońca jednego z nich złożył zażalenie na areszt.

Po śmierci 21-latka w Ełku wybuchły zamieszki, doszło do zatrzymań w sumie ponad 30 osób podejrzanych m.in. o rzucanie w policyjne radiowozy i funkcjonariuszy oraz bar (obecnie już zamknięty) kamieniami, petardami i butelkami. W tej sprawie także prowadzone jest postępowanie. (PAP)