Deklarowana przez Donalda Trumpa obojętność wobec europejskiej integracji i współpracy w dziedzinie obronności, które dla prezydentów USA przez dekady były podstawą transatlantyckiego sojuszu, jest "fundamentalnie błędna" - pisze we wtorek "Financial Times".

"Sojusznicy, zwłaszcza ci sprawdzeni, są ważni, czy to podczas zimny wojny, czy po zamachach terrorystycznych z 11 września (2001 roku)" - podkreśla brytyjski dziennik w artykule redakcyjnym. Dodaje, że "oświadczenia Trumpa wkrótce mogą zostać zweryfikowane przez rzeczywistość, ale nie zmienia to faktu, że są nieodpowiedzialne i niebezpieczne".

"FT" zaznacza, że ostatnie wypowiedzi Trumpa o NATO, Unii Europejskiej czy gospodarczym izolacjonizmie, zgadzają się z zasadami politycznymi, dzięki którym wygrał w listopadzie wybory prezydenckie w USA: "tożsamością narodową, szczelnymi granicami, zerojedynkowym, merkantylistycznym podejściem do gospodarki oraz pogardą dla regulacji w świecie biznesu".

Dla Trumpa polityka to "seria transakcji, w których za każdym razem jest zwycięzca i przegrany" - podkreśla gazeta.

"FT" ocenia, że "lepiej lub gorzej skrywany eurosceptycyzm" Trumpa jest sprzeczny z gospodarczymi interesami i bezpieczeństwem USA. "Plany Trumpa co do zwiększenia wzrostu gospodarczego zależą od globalnego popytu i stabilności rynków finansowych. Jeśli UE mocno się zatrzęsie (przez odejście kolejnych po Wielkiej Brytanii krajów - PAP), w bliskiej perspektywie grozi to recesją lub kryzysem finansowym, a w dłuższej perspektywie, jeśli pojawią się zamknięte granice i taryfy, obniżeniem trendu wzrostowego. To nie uczyniłoby z Europy dobrego rynku (zbytu) dla amerykańskich towarów" - podkreśla dziennik.

W kwestiach bezpieczeństwa interesy USA i UE są związane ze sobą jeszcze ściślej. "FT" przypomina, że choć Trump złagodził swoje ostatnie wypowiedzi o NATO, to i tak w niedawnym wywiadzie nazwał Sojusz organizacją przestarzałą i sugerował, że możliwe byłoby zawarcie korzystnej transakcji z Rosją, która - jak podkreśla gazeta - jest "przeciwniczką zarówno NATO, jak i Europy".

Nie wiadomo, dlaczego Trump postanowił odejść od politycznej doktryny USA, uznającej "silną Europę za amerykański priorytet i traktującej Rosję z zasłużoną w dużej części podejrzliwością" - zaznacza gazeta. "Być może uważa, że Europa jest pogrążona w beznadziejnym upadku i jako taka nie jest wartościowym partnerem, albo też chce zbliżenia z Rosją, by stworzyć przeciwwagę dla Chin, a może po prostu zdaje się na własną intuicję" - dodaje.

Niezależnie od przyczyn zdaniem "FT" jest jeszcze szansa na to, że stanowisko Trumpa w sprawie Europy wkrótce się zmieni.

"Po pierwsze, kilku kluczowych przedstawicieli jego (przyszłej) administracji (...) zajęło twarde stanowisko wobec Rosji. Po drugie, za kilka dni Trump zostanie prezydentem i nie będzie już stał z boku, atakując zastany porządek. Sprawy zaczną go dotyczyć i wtedy będzie potrzebował przyjaciół. A Stany Zjednoczone nie mają lepszych przyjaciół od Europejczyków" - konkluduje "Financial Times". (PAP)