Władze Omanu poinformowały w poniedziałek, że na prośbę amerykańskich władz przyjęły "na pobyt czasowy" dziesięciu więźniów zwolnionych przez USA z bazy wojskowej w Guantanamo na Kubie.

Oświadczenie omańskiego MSZ wyjaśnia, że zrobiono to "w celu spełnienia prośby rządu Stanów Zjednoczonych, aby pomóc w rozwiązaniu problemu zatrzymanych w Guantanamo, mając na względzie ich sytuację humanitarną".

Nie podano ani narodowości, ani tożsamości więźniów.

W styczniu 2016 roku omańskie władze przyjęły dziesięciu pochodzących z Jemenu więźniów osadzonych w Guantanamo. Jeszcze wcześniej, w czerwcu 2015 roku, Oman przyjął sześciu więźniów.

Jak zapowiedziała niedawno amerykańska administracja, do końca kadencji Baracka Obamy jako prezydenta USA zostanie zwolnionych 19 więźniów. Mają być odesłani m.in. do Włoch, Omanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Jeśli plan transferów się powiedzie, w Guantanamo ma pozostać jeszcze 40 osadzonych mimo wcześniejszych obietnic Obamy całkowitego zamknięcia owianego złą sławą więzienia. Administracja USA tłumaczyła wielokrotnie, że dotychczas się to nie udało, ponieważ Kongres co roku blokował postawienie więźniów przed sądami federalnymi i ich przyjazd do USA.

Obamie udało się jednak znacząco zmniejszyć liczbę więźniów w Guantanamo - z 242 na początku jego pierwszej kadencji w styczniu 2009 roku do 59 przed transferem 5 stycznia do Arabii Saudyjskiej.

Prezydent elekt Donald Trump napisał na Twitterze, że jest przeciwny dalszemu zwalnianiu więźniów z amerykańskiej bazy wojskowej Guantanamo. W czasie kampanii Trump zapowiadał, że jako prezydent utrzyma więzienie na Kubie, które jego zdaniem powinno być zapełnione "złymi facetami". (PAP)

cyk/ kar/