19 stycznia przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach odbędzie się rozprawa odwoławcza w procesie b. prezydenta Zabrza Jerzego G., oskarżonego o zabicie wierzyciela. Sąd I instancji skazał go na 25 lat więzienia, trzem innym mężczyznom wymierzył kary po15 lat.

Informację o wyznaczonym terminie rozprawy odwoławczej przekazała w poniedziałek PAP rzeczniczka Sądu Apelacyjnego w Katowicach sędzia Aleksandra Janas.

Prokuratura oskarżyła b. prezydenta o to, że w 2008 r. zabił Lecha F., bo nie był w stanie zwrócić mu wynoszącego kilkaset tysięcy zł długu. Ciało mężczyzny znaleziono w lesie w Wymysłowie w pow. będzińskim.

Według ustaleń śledztwa Jerzy G. od początku chciał zabić wierzyciela, nie chodziło o zastraszenie i zmuszenie go do umorzenia długu. Prezydent od początku stanowczo odpierał zarzuty. Kwestionował swój udział w opisywanych w akcie oskarżenia wydarzeniach. Twierdzi, że był w zupełnie innym miejscu.

Choć nie ma bezpośrednich świadków zabójstwa ani narzędzi zbrodni, według prokuratury wiele wyjaśniają inne dowody, przede wszystkim opinie biegłych. Wynika z nich, że zwabiony do lasu Lech F. miał rany kłute i cięte szyi, zadane przypuszczalnie nożem, był też bity - prawdopodobnie kijem bejsbolowym.

W kwietniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Katowicach skazał G. na 25 lat więzienia. Prokuratura chciała, dodatkowego zastrzeżenia, że o przedterminowe zwolnienie oskarżony mógłby ubiegać się najwcześniej po 20 latach – sąd się na to nie zgodził.

Był to już drugi proces w tej sprawie - poprzedni wyrok w 2014 roku uchylił SA.

Trzem pozostałym oskarżonym, którzy na zlecenie prezydenta mieli porwać i pobić F. sąd okręgowy wymierzył kary po 15 lat pozbawienia wolności i zastrzegł, że dwaj z nich - bracia Robert i Rafał T. - będą mogli opuścić zakład karny najwcześniej po 12 latach. Oskarżyciel chciał dla nich po 25 lat więzienia, w przypadku dwóch z nich także żądając, by o warunkowe zwolnienie mogli starać się po 20 latach.

Sąd dał wiarę tym oskarżonym, że po skrępowaniu F. zostawili go sam na sam z Jerzym G. Nie uwierzył im natomiast, że wcześniej nie pobili ofiary. Skład orzekający uznał, że zadając F. tak poważne ciosy kijem musieli liczyć się z możliwością jego śmierci, dlatego skazał ich za zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Bezpośrednią przyczyną zgonu F. były jednak obrażenia ostrym narzędziem, zadane później przez G. - uznał sąd, opierając się na opinii biegłych.

B. prezydent Zabrza został zatrzymany i aresztowany w listopadzie 2009 r. Zdaniem prokuratury motywem zbrodni były nieporozumienia na tle finansowym. Jerzy G. pożyczył od Lecha F. 246 tys. zł. Z odsetkami miał mu zwrócić ok. 800 tys. zł. Oddanie takiej kwoty oznaczałoby dla G. bankructwo; motywem zbrodni był strach przed utratą życiowego dorobku - mówili prokuratorzy. Sprawę udało się rozwikłać dzięki Tomaszowi L. - skazanemu już prawomocnie na dwa lata więzienia w zawieszeniu za pomoc w uprowadzeniu ofiary.

Jerzy G. od początku nie przyznawał się do popełnienia zbrodni, podobnie jak bracia Robert i Rafał T., którym przypisano współudział w zabójstwie. Kolejny oskarżony, Mariusz F., przyznał się do porwania Lecha F., ale nie do jego zamordowania. Twierdził, że po uprowadzeniu porywacze zostawili F. sam na sam z Jerzym G.

Jerzy G. był prezydentem Zabrza w latach 2002-2006 z ramienia SLD. Jego kłopoty zaczęły się od pożyczek zaciągniętych, zanim jeszcze zaczął rządzić Zabrzem. Lech F. - syn byłej wspólniczki Jerzego G. - zarzucał prezydentowi, że pożyczał od niego pieniądze dwukrotnie: 20 tys. i 246 tys. zł. Tej drugiej kwoty G. - jak mówił F. - nigdy nie oddał. F. wytoczył politykowi proces cywilny.

G. bronił się, wytaczając Lechowi F. sprawę o próbę wyłudzenia pieniędzy, których - jak twierdził - w rzeczywistości nigdy nie pożyczał. F. w odpowiedzi przedstawił podpisane przez prezydenta umowy. G. wyjaśniał, że umowy podpisał in blanco, a druga pożyczka nie dotyczyła 246 tys. zł, tylko dziesiątej części tej kwoty, do której F. miał dopisać trzecią cyfrę. Sprawę w sądzie ostatecznie wygrał F.(PAP)