Jednostki specjalne tunezyjskiej Gwardii Narodowej do walki z terroryzmem aresztowały w piątek w podmiejskiej dzielnicy Tunisu, Manubie, dziewięciu członków grupy terrorystycznej. Była to szósta taka grupa unieszkodliwiona w ciągu zaledwie 10 dni.

Jak podaje komunikat tunezyjskiego MSW, aresztowani terroryści wchodzili w skład organizacji Ansar al-Szaria, grupy tunezyjskich fanatyków religijnych, powiązanej z Państwem Islamskim (IS) i Al-Kaidą.

Kilka filmów wideo, które antyterroryści znaleźli w lokalach zajmowanych przez aresztowanych, pokazuje przebieg ich ćwiczeń z bronią automatyczną w obozie szkoleniowym w górach oraz migawki z walk prowadzonych w różnych krajach arabskich.

Aresztowani to szósta grupa terrorystyczna unieszkodliwiona w Tunezji od czasu zamachu, którego tunezyjski dżihadysta dokonał za pomocą polskiej ciężarówki na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie.

Premier Tunezji Jusuf asz-Szahid zapowiedział w piątek, że policja i wojsko tego kraju aresztują każdego dżihadystę powracającego do Tunezji.

Wszyscy oni - oświadczył premier - zostaną osądzeni i skazani za swe czyny na podstawie specjalnej ustawy antyterrorystycznej. "Państwo tunezyjskie - dodał - nie podpisało żadnego porozumienia w sprawie powrotu terrorystów do kraju".

Powracający dżihadyści "będą niezwłocznie aresztowani i osądzeni" - zapewnił szef tunezyjskiego rządu, dodając, że stosuje się wobec nich ustawę antyterrorystyczną uchwaloną w 2015 roku, po tym gdy w trzech zamachach w tym kraju straciły życie 72 osoby, w tym sześćdziesięciu zagranicznych turystów.

Według rozmaitych organizacji międzynarodowych około 5 000 Tunezyjczyków wstąpiło w ostatnich latach w szeregi bojowników Państwa Islamskiego i stanowią oni dziś najliczniejszą grupę wśród dżihadystów IS.

W pobliskiej Libii Tunezyjczycy to - według arabskich służb wywiadowczych - 80 proc. bojowników dżihadu.

W ubiegłym tygodniu tunezyjski minister spraw wewnętrznych Hedi Madżdub ujawnił w przemówieniu wygłoszonym w parlamencie, że około 800 dżihadystów powróciło już do Tunezji. "Mamy ich na radarze" - zapewnił. Przyznał jednak, że nie wszystkich zdołano ująć.

Tunezja ma problemy nie tylko z powracającymi uczestnikami dżihadu, lecz także ze zbrojnymi grupami islamskich radykałów, które toczą krwawe walki z wojskiem w graniczącym z Algierią górzystym regionie Kasrajn.