Do połowy kwietnia 2017 roku białostocka prokuratura przedłużyła śledztwo wobec b. dyrektorki jednej ze szkół policealnych w mieście, podejrzanej o przyjmowanie łapówek. Dotąd postawiono jej ponad 450 zarzutów, ale śledczy wciąż prowadzą postępowanie.

Poinformowała o tym PAP w czwartek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Joanna Dąbrowska. Dodała, że w śledztwie jest wciąż wiele czynności do wykonania, pojawiły się również nowe wątki, dotyczące podejrzeń podrabiania dokumentów czy wyłudzania subwencji oświatowej.

Postępowanie prokuratorskie trwa już ponad dwa lata, obecnie prowadzi je Prokuratura Rejonowa w Białymstoku. Zaczęło się od zawiadomienia złożonego przez kilka osób pokrzywdzonych. Z ustaleń śledczych wynika, że kobieta miała wykorzystywać swoje stanowisko i brać łapówki - w formie pieniędzy, ale też m.in. biżuterii - np. za przyznawanie premii pracownikom szkoły, awanse i nagrody dla nauczycieli.

Jak wcześniej podawała prokuratura, jednorazowe kwoty miały wynosić od kilkuset do kilku tysięcy zł. Początkowo zarzuty dotyczyły kilku przypadków przyjęcia łapówek. Obecnie to w sumie 452 zarzuty dotyczące przyjęcia - w ciągu co najmniej kilku lat - korzyści majątkowej lub osobistej albo obietnicy takiej korzyści w związku z pełnieniem funkcji publicznej.

Podejrzana nie przyznaje się do zarzutów. Grozi jej od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

W styczniu 2015 roku kobietę odwołano ze stanowiska. Zrobił to zarząd województwa podlaskiego; szkoła podlegała samorządowi województwa. Dyrektorka była już wówczas od kilku miesięcy zawieszona w pełnieniu funkcji. (PAP)