Napastnik, który w poniedziałek postrzelił trzy osoby w meczecie niedaleko głównego dworca kolejowego w Zurychu i popełnił następnie samobójstwo, dokonał wcześniej zabójstwa - poinformowała we wtorek szwajcarska policja.

Zaznaczyła jednocześnie, iż nic nie świadczy o tym, by atak na meczet miał podłoże terrorystyczne.

Jak powiedziała na konferencji prasowej szefowa policji kryminalnej w Zurychu Christiane Lentjes Meili, w niedzielę rano w zuryskiej dzielnicy Schwamendingen przechodzień znalazł zwłoki mężczyzny, zamordowanego licznymi ciosami noża. Badania śladów DNA ujawniły tożsamość zabójcy, notowanego w przeszłości jako złodziej rowerów. Nie zastano go jednak w miejscu zamieszkania, a wyniki przeprowadzonej tam rewizji sugerowały, że chodzi o osobę o zainteresowaniach okultystycznych. Po namierzeniu kabiny telefonicznej, z której zabójca kontaktował się z rodziną, zbadano zapisy okolicznych kamer wideo uzyskując jego nowe zdjęcia.

W dwie godziny po opublikowaniu tych zdjęć, około godziny 17.30 doszło do strzelaniny w meczecie, uczęszczanym głównie przez wiernych z krajów Maghrebu, Somalii i Erytrei. Ciężko ranni zostali trzej mężczyźni w wieku 30, 35 i 56 lat. Wszystkich operowano w szpitalu i żaden z nich nie jest w stanie zagrożenia życia.

W dwie godziny po strzelaninie przechodzień natrafił pod położonym 300 metrów od meczetu mostem na zwłoki mężczyzny, który według wszelkiego prawdopodobieństwa sam się zastrzelił. Jak ustalono, był to sprawca zarówno niedzielnego zabójstwa, jak i ataku na meczet - 24-letni Szwajcar o ghańskich korzeniach, posiadający zezwolenie na broń. W piątek zwolnił się ze sklepu, w którym dotąd pracował.

Jak ustalono, z ofiarą zabójstwa - swym rówieśnikiem o częściowo południowoamerykańskim pochodzeniu - był w przeszłości zaprzyjaźniony, ale potem popadł z nim w spór.