Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończyło się we wtorek postępowanie odwoławcze w procesie 62-letniej kobiety, oskarżonej o nieumyślne spowodowanie śmierci swych wnuczek w pożarze. Sąd pierwszej instancji orzekł 3 tys. zł grzywny, nadzwyczajnie łagodząc karę.

Apelację złożyła obrona, która chce uniewinnienia, ewentualnie uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Hajnówce. Wyrok ma być ogłoszony 29 grudnia.

Proces dotyczył pożaru drewnianego domu w jednej z podhajnowskich wsi jesienią ubiegłego roku. Zatrute czadem zginęły wówczas dwie dziewczynki w wieku 4 i 7 lat.

Prokuratura zarzuciła kobiecie nieumyślne spowodowanie ich śmierci. Według śledczych, dowody wskazują na to, że nie zachowała ona ostrożności podczas palenia w kaflowym piecu - nie domknęła drzwiczek, a iskra spowodowała zaprószenie ognia na leżącym przy piecu stosie papierów, przez co ogień szybko rozprzestrzenił się na cały dom.

Dzieci nie udało się z pożaru uratować, mąż oskarżonej kobiety został poważnie poparzony i trafił do szpitala.

Oskarżona kobieta nie przyznała się do zarzutów, już w pierwszej instancji jej obrońca chciał uniewinnienia. Prokuratura wnioskowała o rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, ale sąd zdecydował, iż są warunki do nadzwyczajnego złagodzenia kary i orzekł 3 tys. zł grzywny.

Obrona uważa jednak, że przyczyna pożaru i mechanizm zaprószenia ognia nie zostały jednoznacznie ustalone, dlatego chce powołania jeszcze jednego zespołu biegłych z zakresu pożarnictwa. Uważa bowiem, że drzwiczki mogły otworzyć się w trakcie pożaru pod wpływem wysokiej temperatury, a koło pieca nie było papierów (tak twierdziła oskarżona).

Prokuratura chce oddalenia tej apelacji. W jej ocenie, opinia biegłych jest jasna i pełna. Śledczy kwestionują też możliwość przeprowadzenia eksperymentu procesowego, czego domaga się obrona. Chodzi o sprawdzenie, jak spala się drewno takie, jak użyte do palenia w piecu w dniu tragedii, i czy możliwe jest, by po godzinie palenia sypały się z niego iskry.

W ocenie prokuratury, to nieostrożność oskarżonej była przyczyną pożaru, a orzekając karę, sąd pierwszej instancji wziął pod uwagę także tragedię, jaka dotknęła ją i jej rodzinę. (PAP)