97 proc. portfela PrywatBanku stanowiły kredyty dla podmiotów powiązanych z głównym właścicielem.
Rząd w Kijowie znacjonalizował największą ukraińską instytucję finansową – PrywatBank. Powód? Jak podał Narodowy Bank Ukrainy (NBU), na początku grudnia straty należącej do oligarchy Ihora Kołomojskiego instytucji wynosiły niemal 150 mld hrywien, czyli 23,8 mld zł. To kwota zbliżona do zysków całego naszego sektora bankowego z tego i poprzedniego roku.
Aktywa PrywatBanku wynosiły w końcu września 270 mld hrywien (43,5 mld zł). Odpowiadały one za 20 proc. całego sektora bankowego naszego wschodniego sąsiada. Jeszcze większy był udział banku w depozytach klientów indywidualnych, bo przekraczał 36 proc. – Mamy przekonanie, że decyzja o przekazaniu władzy nad bankiem państwu to jedyna możliwa droga ochrony złożonych tam depozytów i ratowania całego systemu finansowego. W ten sposób chronimy ponad 20 mln obywateli, którzy korzystają z usług tego banku i trzymają tam pieniądze – stwierdziła dyrektor NBU Wałerija Hontarewa.
Decyzja o nacjonalizacji skomplikuje sytuację rządu w Kijowie. Według szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego tegoroczny deficyt finansów publicznych miał wynieść 3,7 proc. PKB, a dług publiczny osiągnąć niemal 93 proc. PKB. Pokrycie strat banku oznacza wydatek rzędu 6,5 proc. PKB. – Ważne, by po nacjonalizacji miały miejsce zdecydowane działania, żeby bank odzyskał jak najwięcej kredytów udzielonych powiązanym podmiotom – stwierdziła szefowa MFW Christine Lagarde. Według NBU takie kredyty – dla zarządu czy akcjonariuszy i związanych z nimi spółek – stanowiły 97 proc. portfela instytucji.
Według „Ukrajinśkiej Prawdy” rząd uzgodnił z Kołomojskim nacjonalizację w ubiegłą środę. Oligarcha specjalnie w tym celu przyjechał do Kijowa i spotkał się z premierem Wołodymyrem Hrojsmanem. Na spotkaniu nie było drugiego współwłaściciela, Hennadija Boholubowa. Kołomojski to człowiek, który w początkowym okresie nowych, porewolucyjnych rządów objął urząd gubernatora Dniepropetrowska, a swoich ludzi postawił na czele dwóch innych regionów, i w istotny sposób pomógł – nie zawsze praworządnymi metodami – w uśmierzeniu prorosyjskiego separatyzmu.
Później jednak wszedł w konflikt z prezydentem Petrem Poroszenką. Poszło o wpływy w sektorze energetycznym. Część formalnie państwowych spółek była obsadzona przez menedżerów związanych z Kołomojskim, co umożliwiało jego grupie kapitałowej czerpanie dodatkowych dochodów. Odkąd konflikt został załagodzony, Kołomojski osłabił zainteresowanie bieżącą polityką (choć wciąż utrzymuje własną frakcję w Radzie Najwyższej). Nacjonalizacja PrywatBanku może odwrócić tę sytuację. Już teraz z otoczenia Kołomojskiego płyną głosy świadczące o tym, że chce on „odmrozić” spór.
„Decyzja o dobrowolnym przekazaniu banku państwu została podjęta w chwili, gdy zrozumieliśmy, że możemy nie przeżyć ataku informacyjnego, a zagrożeni mogą być nasi klienci” – napisał wiceprezes PrywatBanku Ołeh Horochowski. Przez atak menedżer rozumie pogłoski o fatalnym stanie finansów instytucji.