I w rządzie, i w partiach opozycyjnych wygrywa tendencja do radykalizacji. Nikt nie zamierza się cofać. Nie ma szans na zażegnanie sporu przed świętami.
Na razie mamy klasyczny pat. Żadna ze stron tej politycznej awantury nie daje sygnałów, że gotowa jest ustąpić.
– W przypadku takich kryzysów przewagę zawsze ma obóz rządzący i to do niego należy inicjatywa. Opozycja będzie podgrzewała atmosferę, bo taka jest jej rola, a po drugie ona już nie ma za bardzo pomysłu. Jeśli nie zostanie osiągnięty kompromis, grozi nam paraliż i być może dwa Sejmy – rządowy i opozycyjny – ostrzega politolog prof. Antoni Dudek.
PiS nie zmienia tonu i konsekwentnie trzyma się politycznej linii: nie ustępować opozycji ani na krok. – Został naruszony porządek prawny. Posłowie Nowoczesnej i PO złamali nie tylko regulamin Sejmu, ale także prawo, okupując mównicę sejmową, a teraz prowadząc niezwykłą akcję w budynku Sejmu – oskarża wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Partia rządząca zapewnia, że zarówno budżet, jak i ustawa dezubekizacyjna zostały podczas głosowań w sali kolumnowej uchwalone zgodnie z prawem. Senatorowie PO jednak oprotestowali wczoraj prace w komisji nad tą ustawą, twierdząc, że uchwalono ją w sposób nielegalny.
– Jest świadomość, że marszałek Kuchciński się nie popisał. Na razie jednak wygrywa myślenie, że jeśli się cofniemy, to wygra opozycja. Będzie to zachęta do kolejnych zadym – mówi nam jeden z polityków obozu rządzącego.
Choć pojawiają się tam również głosy o potrzebie zrobienia kroku w tył i złagodzenia sporu. Wprost mówił o tym wicepremier Jarosław Gowin. – Mam nadzieję, że liderzy opozycji dojrzeli do takiej odpowiedzialności. Wierzę, że do takiej odpowiedzialności za Polskę dojrzeliśmy także my, ludzie obozu władzy – powiedział wczoraj w Radiu Kraków.
Jeszcze dalej poszedł eurodeputowany PiS Kazimierz Michał Ujazdowski. Stwierdził wprost, że odpowiedzialność za konflikt i jego rozwiązanie spoczywa na partii i jej prezesie. – Na pewno nowy marszałek Sejmu byłby szansą na odbudowanie współpracy w parlamencie, ale ja tego postulatu nie stawiam. Stawiam postulat ponownego posiedzenia Sejmu w sprawie budżetu, zadeklarowania wolności mediów w Sejmie i przyjęcia pakietu demokratycznego, który przedłożyłem w poprzedniej kadencji i który dawałby stabilne ramy funkcjonowania opozycji politycznej w parlamencie – mówił wczoraj Ujazdowski w TVN 24.
Pewnych ustępstw nie można wykluczyć, zwłaszcza że od niedzieli trwają konsultacje z liderami partii politycznych prowadzone przez prezydenta Andrzeja Dudę. Wczoraj i z prezydentem, i z premier Szydło rozmawiał także Jarosław Kaczyński. Ale na niedzielnej manifestacji zwolenników PiS z twardym przekazem wystąpił wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński. To pokazuje, że rządzący obstawiają różne możliwości rozwoju wypadków.
Po stronie opozycji na razie wygrywa zdecydowana, twarda linia.
– Nawet jeśli PiS zachował się źle, to to, czego byliśmy świadkami na Wawelu, gdzie blokowano drogę lidera PiS do grobu brata pokazuje, że druga strona nie przestrzega elementarnych zasad. Jest czymś niestosownym i niezgodnym z polską tradycją – podkreśla prof. Dudek. Eskalacja działań po stronie opozycji ma zarówno wewnętrze, jak i zewnętrzne przyczyny. Nowoczesna i PO rywalizują o palmę pierwszeństwa w szeregach antyrządowych, co napędza radykalizm. A piątkowe wykluczenie z obrad posła Michała Szczerby – i to z tak błahego powodu – nasiliło obawy, że PiS będzie dążył do marginalizacji opozycji w Sejmie. Dlatego protest, w tym okupacja sali plenarnej, wybuchły tak nieoczekiwanie i prowadzone są z taką determinacją. – Jesteśmy gotowi spędzić tu święta. Wielu posłów namawia do tego szefa klubu. Nie wiadomo, jak to się zakończy. We wtorek zbierze się klub PO i na nim zapadną decyzje, co dalej – mówi Jan Grabiec z Platformy.
Wiele będzie zależało od tego, co się stanie w Senacie. Teraz to izba wyższa zajmie się ustawami uchwalonymi na posiedzeniu w sali kolumnowej. – Jeśli prezydent chce być mediatorem, powinien zabrać głos, zanim jeszcze zacznie pracować Senat – uważa Grabiec.
W tej chwili największą swobodę działania ma właśnie prezydent Duda. Ma instrumenty, by wpłynąć i na opozycję, i na swoje środowisko polityczne. Może np. postraszyć PiS, że wyśle budżet do TK w celu sprawdzenia konstytucyjności trybu jego uchwalenia, a opozycję tym, że ten budżet podpisze. – To pierwszy od roku moment dla prezydenta, by udowodnić niezależność – podkreśla Antoni Dudek.
Na razie w obu skłóconych obozach politycznych wygrywają jastrzębie, czyli zwolennicy radykalizacji i ostrego kursu. Jeśli to się nie zmieni, może się okazać, że na politycznej scenie pojawi się miejsce dla ugrupowań nieangażujących się w ten spór ani w inne równie radykalne działania.