Jeśli podczas wtorkowego posiedzenia Senat będzie debatował nad "niby uchwaloną" ustawą budżetową na 2017 r., wejdziemy jeszcze głębiej w konflikt prawny - ocenił lider Nowoczesnej Ryszard Petru podczas poniedziałkowej debata eksperckiej w Sejmie.

W poniedziałek Nowoczesne zorganizowała w Sejmie debatę ekspertów i organizacji pozarządowych dotyczącą społeczeństwa obywatelskiego; nie wpuszczono na nią dziennikarzy, ale na stronie internetowej Sejmu odbywa się transmisja z tego wydarzenia.

"Dziś jest ważny dzień dlatego, że jest ostatnim dniem przed posiedzeniem Senatu. Jeśli Senat będzie na nim debatował na temat ustawy budżetowej, która została +niby uchwalona+, to wchodzimy jeszcze głębiej w konflikt prawny" - zauważył Petru.

Przypomniał, że podczas głosowania nad ustawą budżetową, które odbyło się w piątek w Sali Kolumnowej Sejmu "nie można było stwierdzić czy było kworum". "Co więcej, czy wszyscy posłowie mogli wejść na salę" - dodał. Zwracał jednocześnie uwagę, że zna przypadki dwóch posłów, którzy nie zostali wpuszczeni do Sali Kolumnowej.

Szef Nowoczesnej odniósł się też do niedzielnego spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą w sprawie sytuacja jaka wydarzyła się w piątek w Sejmie. W tym dniu prezydent odbył spotkania z liderami parlamentarnych ugrupowań opozycyjnych: szefem Nowoczesnej Ryszardem Petru, szefem PO Grzegorzem Schetyną, liderem Kukiz'15 Pawłem Kukizem oraz prezesem PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.

"Miałem wrażenie, że prezydent ma świadomość ryzyka związanego z tym, że zostało zablokowane wejście mediów do Parlamentu, jak również ryzyk związanych z tym, że kwestia przyjęcia budżetu może być kwestionowana w przyszłości" - mówił Petru.

"Mam poważne obawy, że to było spotkanie, które miało dać tylko sygnał, że jest otwartość na rozmowy" - zaznaczył. Wskazał w tym kontekście na niedzielne wystąpienie wicemarszałka Sejmu Joachima Brudzińskiego (PiS), który - jak zaznaczył - "w bardzo agresywny" sposób mówił o warcholstwie.

"Dzisiejszy dzień jest ważny, bo albo się cofną, albo będą szli dalej w zaparte. Wszystkie warianty musimy brać pod uwagę, łącznie z koczowaniem tutaj w Parlamencie przez najbliższe dni, święta i okupowanie mównicy przy kolejnym posiedzeniu Parlamentu" - zaznaczył szef Nowoczesnej.

"To jest jedyna forma oporu jaką mamy. Jeśli tamta strona łamie prawo, to nie możemy biernie siedzieć na sali i udawać, że nic się nie stało" - dodał.

W piątek w Sejmie posłowie opozycji zablokowali sejmową mównicę po wykluczeniu z obrad przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego posła PO Michała Szczerby; wówczas została ogłoszona przerwa.

Obrady Sejmu zostały wznowione przez marszałka Sejmu w Sali Kolumnowej, tam odbyły się głosowania, m.in. nad budżetem na 2017 r. Niektórzy z posłów opozycji weszli do Sali Kolumnowej, ale nie brali udziału w głosowaniach, twierdzili że nie było w nich kworum i że były one nielegalne.

Marszałek Sejmu po głosowaniu nad budżetem na 2017 r. podał, że w głosowaniu tym udział wzięło 236 posłów, za jego uchwaleniem było 234, przeciw 2, nikt się nie wstrzymał od głosu. Przed Sejmem w piątek wieczorem zebrała się manifestacja zorganizowana przez KOD. Posłowie opozycji pozostają od piątku w sali obrad Sejmu.