Kończący swą kadencję prezydent USA Barack Obama cieszy się podobną popularnością jak Ronald Reagan i Bill Clinton. Jak wynika z badania opinii publicznej Pew Research Poll, jego ocena przez zwolenników Demokratów ogromnie różni się od osądu Republikanów.

Odsetek Amerykanów, którzy aprobują działalność Obamy w Białym Domu (55 proc.), jest najwyższy, odkąd w 2012 roku został ponownie wybrany na najwyższy urząd w państwie. 37 proc. ludzi ma przeciwne zdanie.

Społeczeństwo USA jest w akceptacji pracy prezydenta najbardziej podzielone od czasów Dwighta Eisenhowera. Podczas gdy Obama znalazł uznanie 88 proc. Demokratów, zgadza się z tym jedynie 15 proc. Republikanów.

Jest to także większy rozdźwięk niż w przypadku George'a W. Busha, którego przed ośmioma laty pozytywnie oceniło 60 proc. Republikanów i 6 proc. Demokratów. Z kolei Clintona w styczniu 2001 roku pochwalało 85 proc. Demokratów i 35 proc. Republikanów.

Sondaż Pew przeprowadzony miedzy 30 listopada a 5 grudnia pośród 1 502 dorosłych stwierdza, że zdaniem 45 proc. respondentów Obama zostanie zapamiętany jako przywódca wybitny lub plasujący się powyżej przeciętnej. Jak przewiduje 26 proc., będzie postrzegany jako prezydent przeciętny, a w opinii 27 proc. będzie zaliczany do grupy poniżej przeciętnych lub słabych.

Chociaż generalnie Amerykanie wyrażają się o Obamie pozytywnie, mniejszy entuzjazm widać gdy są pytani, czy jego osiągnięcia przewyższą porażki. Przewagę sukcesów dostrzega 49 proc. społeczeństwa, a niepowodzeń - 44 proc. W przypadku Busha proporcje wynosiły odpowiednio 64 do 24 proc., a w przypadku Clintona - 27 do 60 proc.

Także w tym aspekcie jawi się przepaść między oceną Obamy przez Demokratów i Republikanów. Pierwsi (78 proc.) utrzymują, że w dalszej perspektywie sukcesy prezydenta przewyższą jego porażki, w obozie drugich podziela ten pogląd jedynie 13 proc.

W świetle opinii publicznej najważniejszym dziedzictwem ustępującego przywódcy USA stanie się ustawa o przystępnych ubezpieczeniach zdrowotnych - tzw. Obamacare. Podczas gdy podziela tę opinię 35 proc. badanych, 17 proc. twierdzi, że najistotniejszym faktem jest wyłonienie go na prezydenta jako pierwszego Afroamerykanina.

Co znamienne w tym kontekście, o polityce wewnętrznej, w tym Obamacare i gospodarce, wspomina 49 proc. wszystkich respondentów. Natomiast jedynie 9 proc. zwraca uwagę na politykę zagraniczną, w tym tylko 2 proc. na zgładzenie Osamy bin Ladena, a 1 proc. na batalię z IS.

Partyjne podziały zarysowują się także w prognozach, jak łaskawa będzie dla Obamy historia. 71 proc. Demokratów i ich zwolenników wierzy, że zostanie on zapamiętany jako wybitny (30 proc.) lub powyżej przeciętnych (40 proc). 24 proc spodziewa się zaliczenia go do przeciętnych, a tylko 4 proc. - poniżej przeciętnych lub słabych.

Jednocześnie 57 proc. Republikanów i ich zwolenników jest przekonanych, że Obama znajdzie się poniżej przeciętnych (21 proc.) lub w gronie słabych (36 proc.). Tylko według 15 proc. przejdzie do historii jako prezydent wybitny lub powyżej przeciętnych, a 26 proc. - jako przeciętny.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)