Co najmniej 13 osób zginęło w sobotę na skutek wybuchu samochodu pułapki niedaleko stadionu piłkarskiego w Stambule dwie godziny po meczu - podały tureckie siły bezpieczeństwa. Wcześniej informowano, że co najmniej 20 osób, w tym wielu policjantów zostało rannych.

Rośnie bilans ofiar zamachów w Stambule. Minister spraw wewnętrznych Suleyman Soylu podał, że zginęło 29 osób, a 166 osób odniosło rany. Do dwóch eksplozji doszło w sobotę w pobliżu stadionu Vodafone Arena, gdzie odbywał się mecz drużyn Besiktas i Bursaspor.

Wśród ofiar przeważają funkcjonariusze policji – zginęło 27 policjantów i 2 cywilów. Soylu poinformował też, że 17 rannych poddanych zostało operacji, a sześć osób znajduje się na oddziałach intensywnej terapii.

Policja zatrzymała dziesięć osób podejrzanych o udział w przygotowaniu i przeprowadzenie zamachów. Wciąż nie wiadomo, kto stał za tymi atakami.Żadna z grup nie przyznała się jeszcze do zorganizowania zamachu.

Zamachy, do których doszło w Stambule były wymierzone zarówno w policję, jak i w ludność cywilną. Ich autorom chodziło o jak najwięcej ofiar – ocenił w sobotę wieczorem prezydent Tayyip Recep Erdogan.

"Bezpośrednim skutkiem tego ataku terrorystycznego jest to, że mamy męczenników i rannych" – zaznaczył turecki prezydent w specjalnie wydanym oświadczeniu.

Wicepremier Numan Kurtulmus powiedział dziennikarzom, że według pierwszych ocen zamachy były wymierzone w służby porządkowe mające przeciwdziałać wywołaniu zamieszek po meczu.

Do pierwszej z dwóch eksplozji, które dzieliło zaledwie 45 sekund doszło w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu, gdzie wcześniej odbył się mecz, który wygrali gospodarze spotkania z klubu Besiktas(2:1). Doszło tam do wybuchu samochodu-pułapki. Sprawca użył zdalnie sterowanego detonatora. Samochód wybuchł w bezpośrednim sąsiedztwie autokaru, w którym znajdowali się funkcjonariusze z oddziałów specjalnych.

Druga eksplozja nastąpiła w położonym niedaleko parku Macka, gdzie zamachowiec-samobójca zdetonował na sobie ładunek. Sprawca wszedł w środek grupy policjantów, którzy tam się znajdowali.

Zdaniem niektórych komentatorów zamachy przy stadionie Vodafone Arena miały mieć pierwotnie szerszy zasięg. Telewizja NTV podała, że policja zdetonowała trzeci ładunek wybuchowy w pobliżu stadionu, który został odnaleziony już po przybyciu na miejsce wzmocnionych sił specjalnych.

Wokół dzielnicy, w której doszło do wybuchów, rozciągnięto kordon policyjny. Agencja AFP podała, że bezpośrednio po eksplozjach skierowano tam dziesiątki funkcjonariuszy uzbrojonych w karabiny maszynowe i pistolety. Wszystkie ulice i drogi dojazdowe prowadzące do stadionu są zablokowane. Nad miejscem zdarzenia krążą helikoptery.

Zgodnie z decyzją tureckiego rządu wszelkie informacje dot. sobotnich zamachów są starannie filtrowane i poddane cenzurze, aby uniknąć wybuchu paniki i bezładu, co najprawdopodobniej "mieściło się w planach terrorystów" – podaje agencja Associated Press.

Minister transportu Turcji Ahmet Arslan napisał na Twitterze, że wybuch był aktem terroru. "Ci, którzy atakują jedność i solidarność naszego społeczeństwa, nie wygrają nigdy" – zaznaczył.

Stadion Besiktas Vodafone Arena znajduje się w europejskiej części miasta niedaleko od Placu Taksim i historycznej rezydencji imperialnej Pałac Dolmabahce.