Trzy lata temu Beata Szydło mówiła o milionie uchodźców, teraz Jadwiga Emilewicz twierdzi, że przez pandemię opuścił nas milion ukraińskich pracowników. Obie tezy są nieprawdziwe
Jadwiga Emilewicz w sobotnim wywiadzie udzielonym RMF FM powiedziała, że w wyniku pandemii Polskę opuścił milion ukraińskich pracowników, co miałoby pomóc w obniżeniu bezrobocia. W rozmowie z nami minister rozwoju zredukowała tę liczbę do 800 tys. Z kolei analiza danych statystycznych wskazuje, że żadna z tych danych nie jest prawdziwa. Z informacji, jakie na bieżąco zbierają służby graniczne, wynika, że od 15 marca do 31 kwietnia z naszego kraju „zniknęło” ok. 146 tys. Ukraińców. Lotów było raptem pięć, każdy po maksymalnie 250 osób. Większość zagranicznych pracowników deklaruje, że w czasie pandemii nie zamierza wyjeżdżać z Polski nawet, gdyby straciła zatrudnienie.
– Startowaliśmy z dobrej bazy – odpowiadała w RMF FM na pytanie o PKB. – Bardzo niski poziom zadłużenia, bardzo niski poziom bezrobocia, z dużym buforem. Przypomnijmy, że na początku pandemii około miliona pracowników z Ukrainy – tych legalnych, o których wiemy – wyjechało z Polski, a zatem stworzyliśmy sobie ten milion miejsc pracy – dodawała. Słowa Emilewicz zauważyły media zagraniczne, np. Bloomberg.
Poprosiliśmy o dane Straż Graniczną. – Od 15 marca do 31 kwietnia na polsko-ukraińskiej granicy na kierunku wjazdowym do Polski odprawiliśmy 53 tys. obywateli Ukrainy, a na kierunku wyjazdowym – 198,8 tys. – odpowiada por. Agnieszka Golias, rzecznik SG. Dane dotyczą granicy lądowej. Trzeba je uzupełnić o pięć samolotów, które Ukraina wysłała po obywateli. Na ich pokładzie mogło się znaleźć najwyżej 1250 osób. W sumie 1 maja w Polsce znajdowało się więc o 148 tys. mniej Ukraińców niż 14 marca.
Agencja Ukrinform podaje, że w połowie kwietnia liczba Ukraińców opuszczających nasz kraj ustabilizowała się i wynosi 400–600 na dobę. Jeśli tak, w maju mogło wyjechać 5–8 tys. osób. W sumie ok. 155 tys. Ten rząd wielkości potwierdza ambasada Ukrainy. Jak mówi jej rzeczniczka Julija Borodij, nad Dniepr od początku pandemii wróciło ponad 180 tys. obywateli. Agencja pośrednictwa pracy EWL, która razem ze Studium Europy Wschodniej UW przeprowadziła badanie wśród obcokrajowców pracujących w Polsce, w raporcie z końca kwietnia podaje liczbę 175 tys. Identyczną 5 maja przedstawił premier Mateusz Morawiecki w artykule dla pisma „Dzerkało Tyżnia”.
Zapytaliśmy resort inwestycji i rozwoju o źródło danych o milionie pracowników, a także, na jakiej podstawie minister uznała, że ten milion oznacza wakaty, a nie zlikwidowane miejsca pracy. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Udało nam się za to zapytać wicepremier. Emilewicz odpowiedziała, że dane SG o 150 tys. dotyczą okresu po zamknięciu granic, stąd ich rozbieżność z pochodzącymi od przedsiębiorców danymi resortu. Według minister z Polski w istocie wyjechało 800 tys. pracowników z Ukrainy, a te dane obejmują również okres sprzed zamknięcia 15 marca polskich granic w związku z epidemią.
Polska jest lepszym miejscem, by znaleźć nową pracę, niż ich kraj
Jednak ta statystyka również się nie zgadza. Według SG od 1 stycznia do 30 kwietnia Ukraińcy wyjeżdżali z Polski 1,87 mln razy, a wjeżdżali 1,99 mln razy, czyli przyjechało ich nad Wisłę o 119 tys. więcej niż wyjechało. Żadne dane nie potwierdzają ani 1 mln, ani nawet 800 tys. Liczba kojarzy się za to ze słowami premier Beaty Szydło ze stycznia 2016 r. o milionie uchodźców, których przyjęliśmy po wybuchu wojny na Donbasie. Z raportów Urzędu ds. Cudzoziemców za lata 2014–2015 wynika, że w tym czasie jego szef udzielił ochrony międzynarodowej 29 Ukraińcom, a wnioski o taką ochronę złożyło 4558 obywateli tego kraju.
Co więcej, z ankiety EWL i SEW przeprowadzonej w kwietniu wśród 600 pracowników zagranicznych, z których 91 proc. to Ukraińcy, wynika, że choć 58 proc. obawia się utraty pracy w związku z pandemią, to tylko dla 4 proc. byłby to wystarczający powód do powrotu, a aż 64 proc. deklaruje, że podczas epidemii żaden powód by ich do tego nie skłonił. Najpoważniejszym bodźcem do wyjazdu jest chęć spędzenia trudnych chwil z rodziną. Ankietowani uważają, że nawet po utracie zatrudnienia Polska jest lepszym miejscem, by znaleźć nową pracę, niż ich kraj pochodzenia.
– Obywatele Ukrainy wyjeżdżali z Polski z kilku powodów. Pierwszy to strach o rodziny. Drugi – nieprecyzyjne komunikaty ukraińskich władz o zamknięciu granic. Część natomiast faktycznie straciła pracę. Kwarantanna mocno dotknęła branże hotelarską i restauracyjną, gdzie udział pracowników zagranicznych dochodzi do 25 proc., a także produkcję przemysłową – mówi DGP Anatolij Zymnin z EWL. – Dwóm trzecim naszych pracowników, którzy stracili zatrudnienie, znaleźliśmy inne oferty, np. w sferze spożywczej i logistyce. Reszta postanowiła wracać – dodaje.
Wicepremier we wczorajszej rozmowie z nami zmodyfikowała swoją sobotnią argumentację i podkreśliła, że brak pracowników z Ukrainy nie będzie receptą na wzrost bezrobocia w Polsce. Emilewicz przypomniała też, że wkrótce ruszają prace sezonowe. – Rolnicy zgłaszają się, apelując o to, abyśmy nieco poluzowali normy kwarantanny po to, aby pracownicy sezonowi mogli przyjechać do Polski – mówiła z kolei w RMF FM. W tym kontekście ma rację: pozyskiwanie pracowników sezonowych jest trudniejsze, choćby ze względu na obowiązujący wymóg 14-dniowej kwarantanny po wjeździe do Polski.