Podwyższona inflacja sprawia, że realny wzrost funduszu płac jest najniższy od czterech lat. Będzie to miało przełożenie na dynamikę popytu konsumpcyjnego. Na razie broni się mieszkaniówka.
Fundusz płac, czyli suma zarobków osób pracujących w sektorze przedsiębiorstw, w grudniu przekroczył 35 mld zł. Po raz pierwszy jego kwartalna wartość była wyższa niż 100 mld zł. Ale tempo wzrostu funduszu płac spowalnia. Widać to zwłaszcza w ujęciu realnym, czyli po uwzględnieniu inflacji. W grudniu był wzrost o 5,4 proc. w skali roku. W IV kwartale o 0,1 pkt proc. więcej.
„Wzrost inflacji w końcówce 2019 r. istotnie ograniczył realną siłę nabywczą konsumentów ograniczając pozytywny wpływ spożycia indywidualnego na wzrost gospodarczy” – skomentowali ekonomiści PKO BP.
„Grudniowe dane wskazują, że wzrost realnego funduszu płac w IV kwartale był najwolniejszy od czterech lat. Niemniej ze względu na luzowanie fiskalne i nadal dobrą koniunkturę konsumencką spodziewamy się nieznacznego przyspieszenia konsumpcji gospodarstw domowych – do 4,1 proc. w ujęciu rocznym z 3,9 proc. w III kwartale” – ocenia Bank Millennium.
Średnia płaca w grudniu wyniosła niemal 5605 zł. Była o 330 zł wyższa niż rok wcześniej. Ale niemal 150 zł z tego wzrostu zostało skonsumowane przez inflację, która wyniosła 3,4 proc.
Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw (obejmuje on firmy niefinansowe z co najmniej 10 pracownikami, nie uwzględnia mikrofirm czy jednoosobowych działalności gospodarczych) okazało się o 163 tys. etatów wyższe niż rok wcześniej. Wyniosło niespełna 6,4 mln osób.
Ze względu na ograniczenia statystyki (na początku roku mamy zwykle nadzwyczajny wzrost wynikający z uwzględnienia w danych większej liczby firm, co jest zasługą ich wzrostu w poprzednich 12 miesiącach) ekonomiści posługują się często wskaźnikiem wzrostu zatrudnienia w porównaniu ze styczniem. Pod tym względem 2019 r. był najsłabszy od 2013 r. – wtedy miał miejsce spadek liczby pracowników.
Sytuacja na rynku pracy nie jest jedynym symptomem osłabienia. Dziś poznamy grudniowe wyniki przemysłu, a jutro sprzedaży detalicznej. Wczoraj poznaliśmy kondycję budownictwa. Sprzedaż w tym sektorze była w grudniu realnie o 3,3 proc. mniejsza niż rok wcześniej. W dół poszła również w październiku i listopadzie. Cały kwartał spadków zdarzył się pierwszy raz od trzech lat.
„W strukturze produkcji minimalny wzrost odnotowano w budownictwie infrastrukturalnym (o 0,4 proc. w ujęciu rocznym), ale w naszej ocenie to raczej odbicie «martwego kota» w końcówce roku (dopinanie finansowania ukończonych dużych projektów) niż odwrócenie trendu” – stwierdzają analitycy PKO.
W całym 2019 r. produkcja budowlano-montażowa zwiększyła się o 2,6 proc. Najwyższy wzrost (2,9 proc.) dotyczył robót specjalistycznych, najmniejszy (2,4 proc.) – wznoszenia budynków.
Równocześnie grudzień był najbardziej udanym od 11 lat miesiącem na naszym rynku mieszkaniowym. Oddano w nim 22,9 tys. lokali, o 15 proc. więcej niż rok wcześniej. Okazale wypada również podsumowanie całoroczne: mieszkań oddanych do użytku było ponad 207 tys. Takiego wyniku nie udało się osiągnąć przynajmniej od 1991 r.
„Deweloperzy przekazali do eksploatacji 130,9 tys. mieszkań (16,6 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2018 r.), natomiast inwestorzy indywidualni – 69,6 tys. mieszkań, tj. o 5,1 proc. więcej niż w 2018 r. – podał GUS. – Powierzchnia użytkowa mieszkań oddanych w okresie I–XII 2019 r. wyniosła 18,4 mln mkw., czyli o 10,1 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku 2018. W porównaniu do okresu styczeń-grudzień 2018 r. przeciętna powierzchnia użytkowa jednego mieszkania zmniejszyła się o 1,5 mkw. – do poziomu 88,8 mkw.”.