Domyślam się, że i w tym roku zwierzęta nie przemówiły w Państwa domach (na fermach, jeśli są Państwo akurat ich właścicielami) ludzkim głosem. Tym bardziej konieczne jest, by w ich imieniu mówili i działali ludzie. Zwłaszcza prawnicy, bo przecież ochrona zwierząt – poza aspektem etycznym i gospodarczym – jest po prostu problemem prawnym, choć nie wykształciła się (jeszcze?) osobna gałąź prawa jej poświęcona.
DGP
Na razie zaangażowanych w sprawy z tej dziedziny prawników jest w Polsce garstka, ale za to przebojowa i nadzwyczaj skuteczna. A w tej garstce nie sposób nie zauważyć mec. Karoliny Kuszlewicz (zwyciężczyni rankingu Rising Stars – Prawnicy, liderzy jutra z 2017 r.), która z sukcesem występowała przed SN w słynnej „sprawie karpi” (sygn. akt II KK 281/16), co zresztą okazało się tylko mocnym początkiem jej zawodowej drogi, bo jako adwokat wciąż występuje w obronie zwierząt, nie tylko ryb.
Jej doświadczenie w sprawach z zakresu ochrony zwierząt stało się bazą do napisania książki „Prawa zwierząt. Praktyczny przewodnik”. Podtytuł publikacji to nie puste słowa. Nie znaczy to, że zabrakło podstaw z teorii czy filozofii prawa, książka jest jednak przede wszystkim narzędziem dla trzech grup odbiorców: aktywistów (nazwijmy tak wszystkich, którzy w imieniu organizacji społecznych, ale także jako osoby fizyczne reagują w obliczu łamania prawa w kontekście zwierząt), służb, do których kompetencji należy reagowanie na podejrzenie popełnienia przestępstwa wobec zwierząt, a wreszcie prawników, którzy w te sprawy zechcieliby się zaangażować.
Słowo wyjaśnienia: piszę o prawie w kontekście zwierząt, bo – jak zresztą zauważa na wstępie autorka – mamy w Polsce do czynienia z prawem ochrony zwierząt, a nie z ich prawami. To rozróżnienie okazało się w praktyce bardzo istotne (przypomnijmy choćby kontrowersyjne orzeczenie TK w sprawie uboju bez ogłuszenia).
Karolina Kuszlewicz „Prawa zwierząt. Praktyczny przewodnik” Wolters Kluwer 2019
Szczególnie istotne wydaje mi się omówienie przestępstw i wykroczeń przeciwko zwierzętom, zwłaszcza zaś – okazuje się, że tego nigdy dość – ich znamion. Wciąż bowiem można się spotkać z wąską i całkowicie błędną interpretacją przepisów ustawy o ochronie zwierząt, zwłaszcza zaś przesłanki zamiaru bezpośredniego. Do świadomości śledczych i sędziów nadal ze sporym trudem przebija się myśl, że z wyjątkiem powszechnie piętnowanych zwyrodnialców (w ich sprawach akurat zapada coraz więcej wyroków bez „zawiasów”, co pokazuje zmianę społecznego nastawienia), nikt nie ma zamiaru np. uśmiercić zwierzęcia czy też połamać mu nogi w transporcie, a tylko godzi się na to, organizując przewóz w całkowicie niedopuszczalnych warunkach. Dla praktyków bardzo istotne będzie też szczegółowe (i myślę, że bardzo pomocne w konkretnych działaniach) omówienie kwestii czasowego odbioru zwierzęcia – zarówno w trybie zwykłym, jak i interwencyjnym. Dla pełnomocników i organizacji społecznych wyjątkowo przydatne będzie zapoznanie się ze wskazówkami w sprawie reprezentacji (poszkodowanego) w postępowaniach. Te wszystkie wskazówki powstały – powtórzę, bo to ważne – dzięki praktyce mec. Kuszlewicz, która przypomina też przełomowe wyroki dotyczące zwierząt.
Zgromadzona w jednym miejscu wiedza to zawsze pomoc dla zainteresowanych. W przypadku tej książki dodatkowym atutem będzie przedstawienie jej ze strony praktyka. Oby prawników angażujących się zawodowo i pro bono w sprawy milczących ofiar było coraz więcej!