Nie będzie wznowienia strajku generalnego. Nauczyciele opowiedzieli się za lżejszą formą protestu, czyli za strajkiem włoskim. Tak wynika z ankiet przeprowadzonych przez Związek Nauczycielstwa Polskiego wśród blisko 228 tys. osób zatrudnionych w oświacie. Akcja rozpocznie się 15 października.
DGP jako pierwszy, już w ubiegłym tygodniu, napisał o takim pomyśle związkowców. Potwierdziły się więc nasze ustalenia, że nauczyciele nie są zainteresowani kontynuacją strajku generalnego, który naraża ich na straty finansowe (za czas zaprzestania pracy nie jest wypłacane wynagrodzenie). Za takim rozwiązaniem opowiedziało się tylko 18,6 proc. Z kolei za niewykonywaniem pozastatutowych zadań w swojej szkole lub przedszkolu opowiedziało się aż 55,3 proc.
– Spodziewałem się takiego wyniku. Nauczyciele są rozbici i rozżaleni, że ZNP po blisko trzech tygodniach zdecydowało się na zawieszenie wiosennego protestu – mówi Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Jego zdaniem akcja strajkowa powinna być zorganizowana dużo wcześniej, czyli wtedy, kiedy pojawił się pomysł likwidacji gimnazjów.
Na potrzeby realizacji protestu ZNP zapowiedział opracowanie dla nauczycieli specjalnego dokumentu, w którym wskaże, jakie zadania muszą robić pracownicy oświaty, a wykonania jakich mogą odmówić. Związek dodatkowo oferuje pomoc prawną, jeśli wykonanie określonego polecenia nałożonego przez dyrektora budziłoby ich wątpliwości. W tym celu nauczyciele mają domagać się od przełożonego wydania polecenia na piśmie. Cała akcja protestacyjna ma ruszyć dzień po Dniu Edukacji Narodowej, czyli 15 października 2019 r.
– Od połowy października nauczyciele nie będą prowadzić bezpłatnych kół zainteresowania dla uczniów. Wszystkie wyjazdy z uczniami na wycieczki lub olimpiady po godzinach pracy powinny być dodatkowo płatne, a nauczyciel ubezpieczony. Jeśli tego nie będzie, dyrektor spotka się z odmową – mówi Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
– Nie będzie też już tak, że dyrektor wyśle nauczyciela z rodzicami na wycieczkę w góry. To jest turystyka kwalifikowana i na 40 uczniów w autokarze powinno być czterech nauczycieli. Będziemy tego skrupulatnie przestrzegać – dodaje.
Z ankiety ZNP wynika, że ponad 22 proc. nauczycieli chce brać udział w różnego rodzaju manifestacjach. Z kolei nieco ponad 47 proc. oceniło sytuacje w oświecie na szkolną trójkę. Tyle samo procent uznało również, że należy kontynuować protest. Na pierwszym miejscu stawiają w nim wzrost wynagrodzeń, a na kolejnym walkę z biurokracją.
Dariusz Piontkowski, szef resortu edukacji, przekonuje, że podwyżki będą w 2020 r. i to o 6 proc. Zapewnił, że będą przyznane według takiego mechanizmu jaki miał miejsce we wrześniu tego roku, czyli na podstawie przesunięć środków w ramach budżetu bez konieczności jego nowelizacji. Dodatkowo wczoraj w MEN odbyła się kolejna tura rozmów dotycząca odbiurokratyzowania pracy nauczycieli. Resort zaproponował, aby w pierwszej kolejności zastanowić się nad zmniejszeniem ilości dokumentów wymaganych przy awansie zawodowym, a także oceną pracy nauczyciela. Związki chciałyby, aby część dokumentów zastąpić np. informacją ustną przekazaną przez nauczyciela dyrektorowi.
Są też wątpliwości co do sensu tego typu spotkań. – Z programu PiS wynika, że po wyborach będzie całkowicie zmieniony awans zawodowy nauczycieli, a także ocena ich pracy. Pojawia się zasadnicze pytanie, po co wspólnie tracimy czas nad dyskusje o czymś, co będzie za chwilę zmieniane – pyta Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP.
– Wiele zadań związanych z biurokracją wykonują nauczyciele, bo choć przepisy tego od nich nie wymagają, to dyrektorzy wydają im takie polecenie. Zmiana prawa to za mało, tu trzeba prowadzić szkolenia z pracownikami i uświadamiać im, jakie dokumenty muszą sporządzać, a jakich nie – dodaje.