Rygorystyczne przepisy prawa farmaceutycznego, które obowiązują od czerwca 2017 r., nie dotyczą zmian zezwoleń wydanych na mocy wcześniej obowiązujących regulacji.
To clou stanowiska ministra zdrowia przygotowanego na wniosek rzecznika małych i średnich przedsiębiorców. W praktyce znacząco ułatwia ono akwizycje, w których duże sieci apteczne przejmują placówki od indywidualnych aptekarzy. Czyli coś, co samorząd aptekarski (sympatyzujący z lokalnymi aptekarzami) nazywał obejściem prawa.
Od 25 czerwca 2017 r. obowiązuje tzw. apteka dla aptekarza, czyli nowelizacja prawa farmaceutycznego (Dz.U. z 2017 r. poz. 1015). I zgodnie z art. 99 ust. 4 ustawy w obecnym brzmieniu prawo do uzyskania zezwolenia na prowadzenie apteki ogólnodostępnej posiada farmaceuta prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą lub spółka jawna lub partnerska, której przedmiotem działalności jest wyłącznie prowadzenie aptek, a wspólnikami (partnerami) są wyłącznie farmaceuci. Mówiąc prościej – nie można już założyć apteki, nie mówiąc o sieci placówek, gdy się nie jest farmaceutą. Najwięksi przedsiębiorcy zaczęli więc przejmować udziały. Następnie wnioskują o zmianę zezwolenia w zakresie składu osobowego spółki oraz nazwy. I tu powstała wątpliwość: czy przy zmianie zezwolenia stosować należy przepisy obowiązujące w chwili jego wydania, czy może obecne? Bo jeśli obecne, akwizycje sieci byłyby w zasadzie bezużyteczne.
Resort zdrowia w swej interpretacji uważa jednak, że stosować należy uprzednio obowiązujące regulacje, czyli te korzystne dla sieci aptecznych.
„Za taką interpretacją przemawia w szczególności brzmienie przepisów przejściowych zawartych w ustawie z dnia 7 kwietnia 2017 r., które ograniczone zostały do zapisu mówiącego o zachowaniu mocy obowiązującej przez zezwolenia na prowadzenie apteki ogólnodostępnej wydane przed wejściem w życie ustawy” – wskazuje resort zdrowia w piśmie do rzecznika MŚP. A skoro przy tworzeniu przepisów intertemporalnych ustawodawca nie wprowadził nakazu dostosowania się posiadaczy uprzednio wydanych zezwoleń do nowych wymagań, to trudno oczekiwać, by taki wymóg powstał np. przy zmianie osobowej w składzie spółki, co przecież jest naturalne na rynku kapitałowym.
„Należy ponadto podkreślić, że art. 99 ust. 4 ustawy w brzmieniu nadanym ustawą z dnia 7 kwietnia 2017 r. reguluje kwestie uzyskiwania zezwolenia na prowadzenie apteki ogólnodostępnej, nie zaś warunki prowadzenia działalności nim objętej” – spostrzega ministerstwo. Przy tworzeniu przepisów przekonywało ono zresztą, że nowe regulacje, choć dotkliwe dla niektórych przedstawicieli branży aptecznej, będą obejmowały wyłącznie placówki tworzone w przyszłości.
Samorząd aptekarski uważa, że zaprezentowana przez MZ interpretacja przepisów jest niewłaściwa. Niektórzy jego przedstawiciele zwracają uwagę, że od wiążącego interpretowania przepisów są sądy, a nie ministerialni urzędnicy. Trudno jednak przypuszczać, by inspekcja farmaceutyczna działała wbrew stanowisku resortu zdrowia. Zarazem jednak walka pomiędzy samorządem a sieciami aptecznymi nie jest zakończona. W prawie farmaceutycznym (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 399 ze zm.) obowiązuje bowiem art. 37ap, który nakazuje cofnąć zezwolenie każdemu przedsiębiorcy, który przestał spełniać warunki do wykonywania działalności gospodarczej określonej w zezwoleniu. Jednym z tych warunków jest dawanie rękojmi należytego prowadzenia apteki. Można sobie wyobrazić sytuację, w której inspektorzy farmaceutyczni uznają, że milioner skupujący kolejne placówki i zmieniający treść zezwoleń takiej rękojmi nie daje. Wówczas odebranie zezwolenia byłoby dopuszczalne.
Resort zdrowia uważa, że stosować należy uprzednio obowiązujące regulacje, czyli te korzystne dla sieci aptecznych