Cieszyński: Jesteśmy na etapie pozyskiwania jak największej liczby partnerów i budowy sieci placówek uczestniczących w pilotażu
Środowisko medyczne wzburzyła informacja podana na konferencji premiera Morawieckiego, że dzięki cyfryzacji systemu zdrowia da się zaoszczędzić ok. 2 mld zł. Skąd taka kwota?
Premier podkreślił, że wszystkie te środki są w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia. Jasno wskazał, że chcemy doprowadzić do tego, aby dzięki optymalizacji systemu bardziej efektywnie alokować środki. Na zdrowie przeznaczamy ok. 100 mld zł rocznie. Doświadczenia z innych krajów i z innych dziedzin życia wskazują, że w dużej instytucji można zoptymalizować 1–2 proc. wydatków i do tego odwoływał się premier. To nie jest tak, że komukolwiek te pieniądze zabieramy. Chodzi o to, że trafią tam, gdzie powinny.
To znaczy, że teraz tyle z systemu wycieka?
Mówię o tym, że można lepiej zarządzać środkami, które zostały nam powierzone. Z jednej strony dbamy o to, żeby nakłady rosły, a z drugiej – żeby te pieniądze były rozdzielane jak najbardziej efektywnie. Temu służy informatyzacja: by m.in. pozyskiwać dodatkowe dane, lepiej rozumieć system i lepiej nim zarządzać.
Mija trzeci miesiąc od upowszechnienia e-recepty. Jaki jest stosunek recept elektronicznych do tych papierowych?
Elektronicznych jest ok. 1 proc. Jak popatrzymy na porównywalne wskaźniki z ZUS dotyczące wprowadzania e-zwolnień, widać, że tempo jest podobne. Jeśli chodzi o apteki, to trzy miesiące przed nowym rokiem gotowych do obsługi e-recept było kilka procent z nich, a w nowy rok weszliśmy z blisko 98-proc. zasięgiem. Wdrożenie dla podmiotów leczniczych idzie zgodnie z planem. Każdemu zostawiamy pełną dowolność, kiedy się przyłączy do systemu. Z naszego punktu widzenia lepiej byłoby zrobić to jak najwcześniej, bo wtedy jest więcej czasu na testy wewnętrzne, zewnętrzne, można coś poprawić, zmienić. Dlatego zachęcamy wszystkich, żeby jak najszybciej wdrażali oprogramowania gabinetowe. Chodzi nie tylko o e-recepty czy e-skierowania, ale też o wsparcie, jakie te narzędzia dają. Wiemy od lekarzy, że sprawne oprogramowanie to dla nich duża pomoc.
Czy będzie wsparcie finansowe dla tych, którzy się na to zdecydują?
Po ostatniej zmianie planu finansowego w NFZ jest na ten cel ponad 20 mln zł. Prawdopodobnie sfinansujemy z tego granty na uaktualnienie oprogramowania.
Na zakup sprzętu też?
Myślimy o oprogramowaniu, na zakup sprzętu przeznaczyliśmy duże środki w zeszłym roku. Teraz chcemy, żeby każdy, kto chce się rozwijać, otrzymał takie wsparcie. Sprawne oprogramowanie gabinetowe jest bardzo dużą pomocą dla lekarzy.
Jak będą rozdysponowane te środki?
Pieniędzy wystarczy dla wszystkich. Zostanie ustalona kwota dotacji. Patrzymy na ceny, sytuację na rynku. Wiemy, ile kosztują moduły, które uaktualniają systemy gabinetowe i przystosowują je do nowych rozwiązań.
Czyli ile?
To zależy od wielkości podmiotu. Ważne, by była to kwota adekwatna do skali działalności. Tak samo jak było w zeszłym roku. Ta formuła się sprawdziła, skorzystało kilka tysięcy placówek. Wykorzystano ponad 70 proc. z puli 50 mln zł. Oprócz tego wsparliśmy też farmaceutów. W zeszłym roku skupialiśmy się przede wszystkim na lekarzach pierwszego kontaktu, bo to oni wystawiają najwięcej zwolnień. W tym roku chcielibyśmy objąć dofinansowaniem także poradnie specjalistyczne, również szpitale. Choć z ich strony zapewne zainteresowanie będzie mniejsze, bo mają zapewnione wsparcie na ten cel z innych źródeł.
Czego już dowiedzieliśmy się dzięki e-receptom?
Na przykład, że jedna trzecia recept jest realizowana w ciągu pół godziny od wystawienia. W ciągu pierwszej doby – około połowy. Możemy zobaczyć, jakie są modele zachowania pacjentów, a to jest istotna informacja, którą możemy wykorzystać. A także dzielić się nią z podmiotami, które działają na rynku. Zależy nam na tym, aby one też mogły dostosowywać się do potrzeb pacjenta, by uzyskać wyższą efektywność.
Zapowiedział pan, że kolejnym krokiem będzie uproszczenie wystawiania recept – w odpowiedzi na postulat lekarzy, którzy nie chcą określać na nich poziomu refundacji. Na czym te nowe rozwiązania będą polegać?
Naszą intencją jest, by jak najbardziej uprościć proces wystawiania recepty, a od lekarzy wiemy, że najbardziej interesuje ich kwestia refundacji. Informatyzacja stwarza takie możliwości. Pracujemy nad projektem – jest to materia ustawowa, zahaczamy o ustawę refundacyjną – ale szczegóły zaprezentujemy, gdy trafi on do uzgodnień. Czekamy więc na wpis w wykazie prac rządu.
Lekarze zobaczą, że naszą intencją jest wykonanie znaczącego kroku w stronę poprawy tego procesu. Zobowiązaliśmy się do tego w porozumieniu z rezydentami. Liczyliśmy, że uda się to zrobić wcześniej, ale ze względu na stopień skomplikowania wymagało to dłuższego czasu. Wierzę jednak, że zaprezentowane rozwiązanie będzie satysfakcjonujące.
Jak przebiega pilotaż e-skierowania? Czy można już wyciągnąć pierwsze wnioski?
Pilotaż jest trudniejszy niż w przypadku e-recepty. Można powiedzieć, że apteki oferują podobny asortyment, więc – w pewnym uproszczeniu – receptę można zrealizować w każdej z nich. Z perspektywy pacjenta różnice pomiędzy aptekami nie są aż tak fundamentalne jak pomiędzy placówkami medycznymi. Skoro znaczna część recept jest realizowana w ciągu pół godziny, to można domniemywać, że pacjent udaje się do najbliższej apteki. W przypadku skierowania to bardziej skomplikowane. Tu decyzja pacjenta jest znacznie poważniejsza niż przy wyborze apteki. Nikt nie zdecyduje się na wybór placówki, kierując się wyłącznie tym, że obsługuje ona e-skierowanie. Jesteśmy na etapie pozyskiwania jak największej liczby partnerów i budowie sieci placówek uczestniczących w pilotażu. To jest też związane z gotowością naszych partnerów, którzy dostarczają oprogramowanie gabinetowe. Jedna z dużych firm dołączy do pilotażu 1 kwietnia, a w przyszłym kwartale przedstawimy aplikację dla lekarzy, która pozwoli na obsługę e-skierowań bez konieczności instalacji oprogramowania gabinetowego. Mamy nadzieję, że to zwiększy zainteresowanie. Jest tu ponadto synergia z wdrożeniem e-recepty, ponieważ podmiot, który ma połączenie z platformą e-Zdrowie na potrzeby wystawiania recept, może z niego korzystać do wystawiania skierowań.
Ile podmiotów uczestniczy w pilotażu?
Kilkadziesiąt. Chcemy osiągnąć masę krytyczną około 100.
Czy pierwotna koncepcja, zgodnie z którą w pełnym zakresie e-skierowania będą testowane w małym ośrodku, a w Warszawie tylko w ramach medycyny sportowej, się nie zmieniła?
Nic się nie zmieniło. Idziemy w tę stronę, jaką planowaliśmy. Jest część świadczeń, które zwykle realizujemy blisko domu, blisko lekarza zlecającego. Medycynę sportową wybraliśmy dlatego, że jest dość ograniczone spektrum kierujących. Liczymy na to, że najbliższe miesiące pozwolą zbudować sieć placówek i rozpocząć pilotaż na pełną skalę. Harmonogram nie jest zagrożony, ponieważ wdrożenie elektronicznych skierowań w skali kraju planowane jest na 2021 r. To realny termin, tym bardziej że pod koniec tego roku wszystkie placówki powinny już być klientami platformy e-Zdrowie na potrzeby e-recepty, zatem dołączenie e-skierowań będzie dużo prostsze.
Informatyzacja zdrowia, choć wydawałoby się, że może ułatwić życie pacjentów, wzbudza wiele kontrowersji. Pojawia się zarzut, że może wykluczać osoby, które mają kłopoty z poruszaniem się w świecie cyfrowym.
Proszę spojrzeć na to z drugiej strony: obecnie wiele osób jest wykluczonych właśnie z powodu braku cyfryzacji. Jako przykład podam recepty. Aż 6 proc. recept nie było realizowanych z powodu błędów formalnych. To kilkanaście milionów sytuacji, w których pacjent odchodził od okienka bez leków. Po wprowadzeniu e-recepty, jak wynika z doświadczeń z innych krajów, odsetek takich zdarzeń może spaść do 1 proc. To realna poprawa. Albo inna sytuacja: niedowidzący pacjenci mają kłopoty z odczytaniem przepisanych preparatów czy dawkowania. Przy elektronicznej wersji mogą powiększyć druk albo wykorzystać program, który odczyta zawartość recepty. Zatem można mówić raczej o tym, że cyfryzacja nie tyle prowadzi do wykluczenia, ile właśnie pomaga wykluczonym. Nie zgadzam się też ze stwierdzeniem, że najbardziej ogranicza to osoby starsze: wielu seniorów świetnie porusza się w cyfrowym świecie.
Ale nadal są miejsca, w których nie ma dostępu do internetu. Kłopotem jest też potwierdzenie tożsamości w systemie.
Zmiany w obszarze e-zdrowia muszą być korzystne dla użytkowników. Między innymi dlatego nie można rozwijać tylko e-zdrowia – to musi się dziać równolegle z informatyzacją innych stref życia publicznego. Dlatego państwo realizuje takie projekty jak e-dowód, rozwija Profil Zaufany, a także likwiduje białe plamy na mapie dostępu do sieci. To system naczyń połączonych.
Nie każdy chce się „scyfryzować”…
I nie musi. Wszystkie rozwiązania wprowadzamy z myślą o tym, żeby ułatwić orientację w systemie pacjentom i żeby usprawnić system. Na przykład elektroniczna dokumentacja oraz Internetowe Konto Pacjenta (Pacjent.gov.pl) powstają po to, żeby nie trzeba było szukać historii leczenia albo przypominać sobie, jakie leki się do tej pory brało. Wszystko ma się znajdować w zasięgu jednego kliknięcia. Jeżeli pacjent upoważni do tych danych swojego lekarza, o wiele łatwiej będzie prowadzić odpowiednie terapie.
Ale to decyzja chorego, czy będzie chciał z tego korzystać. Lekarz wypełni receptę elektronicznie, ale jeżeli chory woli mieć to na papierze, to będzie mógł otrzymać wydruk. Naszym klientem jest pacjent, ponieważ Ministerstwo Zdrowia służy obywatelom, pacjentom i temu, żeby mieli równy oraz sprawiedliwy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej. Nowe rozwiązania wprowadzamy po kolei, chcemy je wnikliwie testować i mieć pewność, że będą dobrej jakości.
Czyli?
Zaczynamy od e-recept, potem e-skierowania, a ostatnim etapem będzie elektroniczna dokumentacja medyczna. Za dwa lata w Polsce te rzeczy staną się standardem.
Z jednej strony chodzi o to, żeby ułatwić pacjentom korzystanie z usług lekarzy bez konieczności noszenia ze sobą pliku dokumentacji. Z drugiej – chcemy wprowadzać nowe narzędzia, które wspierają proces leczenia. Nie chodzi o to, żeby robot zastąpił lekarza, ale był dla niego wsparciem. Może i powinien wykonywać pewne rutynowe zadania – jak np. uzupełnianie danych. W takich sytuacjach system komputerowy popełnia mniej błędów niż człowiek. Chodzi o to, żeby łączyć wiedzę i doświadczenie lekarzy ze zdolnościami analitycznymi programów komputerowych.