Atak nożownika na Jaira Bolsonaro, prowadzącego w sondażach skrajnie prawicowego kandydata na prezydenta Brazylii, tylko pomoże mu w odniesieniu zwycięstwa - powiedział w piątek syn polityka. Pierwsza tura wyborów odbędzie się 7 października.

"Chcę przekazać wiadomość bandytom, którzy próbowali zrujnować życie tego oddanego rodzinie człowieka, człowieka, który jest nadzieją dla milionów Brazylijczyków: +Właśnie wybraliście go na prezydenta. On wygra w pierwszej rundzie+" - oświadczył Flavio Bolsonaro przed szpitalem w miejscowości Juiz de Fora w stanie Minas Gerais, gdzie polityk był operowany po ataku.

Jair Bolsonaro został zaatakowany w czwartek na wiecu wyborczym w Juiz de Fora. Sprawca został schwytany na miejscu zdarzenia. Jak podały lokalne władze, jest nim 40-letni Adelio Bispo de Oliveira, który - według policji - prawdopodobnie cierpi na zaburzenia psychiczne. "Nasi funkcjonariusze mówili, że napastnik powiedział, że +wypełnia misję od Boga+. Mieli wrażenie, że nie mają do czynienia ze stabilną psychicznie osobą" - oświadczył Luis Antonio Boudens z policji federalnej.

W wyniku ataku 63-letni Bolsonaro miał przebite płuco, uszkodzoną wątrobę, część jelit, a ponadto stracił dużo krwi. Odniesione obrażenia były na tyle poważne, że zagrażały życiu polityka, ale po operacji niebezpieczeństwo zostało zażegnane.

Atak będzie miał jednak poważne konsekwencje dla kampanii przed wyborami prezydenckimi. Jak zwraca uwagę Reuters, zgodnie z brazylijskim prawem wyborczym, Bolsonaro stojąc na czele niewielkiej koalicji, ma bardzo ograniczony czas antenowy w publicznych mediach. Wobec tego jego kampania opiera się na mediach społecznościowych oraz bezpośrednich spotkaniach z wyborcami. A te ostatnie będą musiały być ograniczone.

Bolsonaro pozostanie w szpitalu jeszcze 7-10 dni, a jak oceniają lekarze, powrót do pełni sił zajmie mu nawet dwa miesiące. Po ataku rywale Bolsonaro odwołali zaplanowane na piątek wiece i spotkania w ramach kampanii, ale nie wspomnieli nic o kolejnych dniach.

W ostatnich sondażach Bolsonaro zajmował pierwsze miejsce, uzyskując poparcie przekraczające 20 proc. i mając wyraźną przewagę nad resztą stawki. Jedynym politykiem, który mógłby go pokonać w pierwszej turze jest były lewicowy prezydent Luiz Inacio Lula da Silva, jednak został on skazany za korupcję i przebywa w więzieniu.

Bolsonaro, który w przeszłości był kapitanem brazylijskiej armii, a od 1991 roku zasiada w parlamencie, jest z racji kontrowersyjnych wypowiedzi porównywany do prezydenta USA Donalda Trumpa. Opowiada się m.in. za rozszerzeniem prawa do posiadania broni, z uznaniem wypowiada się o okresie dyktatury wojskowej w latach 1964-1985, zaś przeciwnicy oskarżają go o rasizm, seksizm i homofobię. Jego zwolennicy postrzegają jednak go jako jedynego kandydata, który jest w stanie zaprowadzić porządek w pogrążonym w politycznym i gospodarczym chaosie kraju. (PAP)