Nikaragua wydala z kraju misję ONZ ds. praw człowieka - podała w piątek organizacja pozarządowa Nikaraguańskie Centrum Praw Człowieka (CENIDH). Dwa dni wcześniej ONZ opublikowała raport oskarżający władze Nikaragui o brutalne represje wobec opozycji.

Cytowany przez Associated Press, chcący zachować anonimowość urzędnik Rady Praw Człowieka ONZ poinformował, że członkom oenzetowskiej misji nakazano wyjazd z Nikaragui. Dodał, że Rada Bezpieczeństwa ONZ zajmie się sytuacją w tym kraju 5 września.

W opublikowanym w środę przez Biuro Wysokiego Komisarza NZ ds. Praw Człowieka (UNHCHR) raporcie na temat Nikaragui poinformowano o represjach, jakie w kraju tym stosowane są wobec przeciwników władz zarówno w sądach, jak i na ulicach. Służby bezpieczeństwa oskarżono o "nieproporcjonalne użycie siły" oraz podkreślono, że niektórym protestującym przeciw obecnym władzom stawiane są zarzuty terroryzmu.

W trwających od połowy kwietnia antyrządowych demonstracjach zginęło w Nikaragui już ponad 300 osób, a 2,2 tys. zostało rannych.

Według nikaraguańskich władz raport jest stronniczy i nie bierze pod uwagę, że krytykowane działania są odpowiedzią na rzekomy udaremniony zamach stanu. Prezydent Daniel Ortega trwające w kraju protesty określał wcześniej jako "próbę zamachu stanu wspieraną przez Stany Zjednoczone".

Demonstracje w Nikaragui wybuchły w reakcji na zatwierdzenie reformy systemu opieki społecznej, która przewidywała zwiększenie składek na ubezpieczenie i jednoczesne obniżenie emerytur. Ortega oraz jego żona, wiceprezydent Rosario Murillo oskarżani są ponadto o nadużywanie władzy, korupcję i prześladowanie przeciwników politycznych.

Rządzący Ortega to były przywódca lewicowej partyzantki, która obaliła w 1979 r. rządy dyktatora Anastasio Somozy. Sprawuje władzę nieprzerwanie od 2007 r., a jego obecna kadencja zakończy się w styczniu 2022 r. Opozycja reprezentowana przez Sojusz Obywatelski proponuje, by wybory odbyły się już w 2019 r., co miałoby zakończyć protesty. Szef państwa jednak stanowczo odrzucił te żądania.