Mowa nienawiści w internecie wykracza poza sferę wirtualną i ma swoje konsekwencje w życiu codziennym - mówił w piątek Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar podczas konferencji poświęconej przygotowanemu przez KE kodeksowi ws. mowy nienawiści w sieci.

Komisja Europejska w maju 2016 r. przyjęła kodeks postępowania wobec nielegalnego nawoływania do nienawiści w sieci. Został on opracowany we współpracy wraz z przedstawicielami takich firm jak Facebook, Twitter, YouTube i Microsoft.

Bodnar podkreślił, że mowa nienawiści to zjawisko, które "mieści się w przepisach polskiego kodeksu karnego". "Mowa nienawiści wykracza poza strefę wirtualną i ma swoje konsekwencje w życiu codziennym. Warto pamiętać, że mowa nienawiści zazwyczaj dotyka tego, co jest dla nas wszystkich bardzo ważne, czyli naszej godności, reputacji. Powoduje, że czujemy się pokrzywdzeni przez zalew nienawistnych komentarzy pod naszym adresem" - powiedział Bodnar.

Podkreślił, że dla niego samego czym innym jest mowa nienawiści, która odnosi się do konkretnych grup społecznych czy osób, a czym innym "akty agresji słownej" w relacjach między politykami. "Politycy w momencie, w którym przekraczane są granice w atakach osobistych, mają swoje własne mechanizmy ochronne dotyczące ich godności, reputacji. Wydaje mi się, że bardzo ważne jest pojęciowo rozróżnienie tych dwóch sfer życia" - dodał.

Poseł do Parlamentu Europejskiego Michał Boni zwrócił uwagę, że w przeciwdziałaniu mowie nienawiści w sieci bardzo istotne są działania organizacji pozarządowych, które powinny zgłaszać tego typu wpisy do odpowiednich organów. Zaznaczył, że nie wystarczy tylko prawo i działania policji i prokuratury, ale również użytkownicy sieci powinni częściej reagować i zgłaszać tego typu wpisy.

"Ktoś kiedyś powiedział, że mowa nienawiści to słowa, które płoną; zaczyna się od słów, które płoną, a potem mogą płonąć ludzie. Musimy sobie uświadomić, jak wielkie zagrożenia powoduje mowa nienawiści. Trzeba temu przeciwdziałać" - powiedział Boni.

"Bardzo istotne jest, aby firmy internetowe miały taką informację dla swoich użytkowników - jakimi regułami, zasadami się kierują. Co wolno, a czego nie wolno. To nie oznacza braku różnorodności wypowiedzi, to nie jest zakaz swobody wypowiedzi, ani żadna cenzura" - dodał.

Jak wskazał, pierwsze doświadczenia ze stosowania kodeksu wskazują, iż należy poprawić szybkość usuwania tego typu wpisów z sieci. "Tylko część reakcji mieści się w 24 godzinach. Trzeba na pewno zwiększyć wiedzę i umiejętności w firmach internetowych. Te duże firmy mają takie umiejętności, ale małe nie zawsze je posiadają" - wskazał polityk.

Joanna Grabarczyk z HejtStop, organizacji zajmującej się mową nienawiści w sieci, podkreśliła, że kodeks jest ważny dla ofiar tego typu przestępstw, bo dzięki niemu mają szanse, że wpisy tego typu szybciej znikną z sieci.

Kodeks postępowania z nielegalnym nawoływaniem do nienawiści w sieci zawiera szereg zobowiązań mających na celu zwalczanie rozprzestrzeniania się w Europie "nielegalnego nawoływania do nienawiści".

Zapisano w nim m.in., że pośrednicy online i platformy mediów społecznościowych będą szybko i w sposób transparentny reagować na przypadki uznane za nielegalne nawoływanie do nienawiści w sieci po otrzymaniu ważnego powiadomienia, dostatecznie precyzyjnego lub odpowiednio uzasadnionego.

Firmy internetowe oraz platformy mediów społecznościowych m.in. takie jak Facebook, Twitter, Google i Microsoft zobowiązały się, że będą szybko i w stosownym terminie reagować na nielegalne nawoływanie do nienawiści w internecie po otrzymaniu ważnego powiadomienia. Zgodnie z umową firmy mają m.in. zapewnić przegląd większości zgłoszeń o usunięcie nielegalnego nawoływania do nienawiści w czasie krótszym niż 24 godziny i jeśli okazałoby się to koniecznie, usuwać lub blokować takie treści.

Ponadto branża informatyczna zobowiązała się przeszkolić swoich pracowników, tak żeby wyczulić ich na przejawy mowy nienawiści, oraz obiecała wprowadzić na swoich stronach przejrzysty i skuteczny system zgłaszania nieodpowiednich wpisów.

W grudniu 2016 r. KE przedstawiła pierwszą ocenę skuteczności kodeksu. Z opublikowanego raportu wynika, że 28 proc.(169) z 600 zgłoszeń, które wzięto pod uwagę podczas badania i które dotyczyły nieodpowiednich treści, skończyło się usunięciem tych wpisów lub zablokowaniem dostępu do nich.

Ponadto okazało się, że procedury trwają zbyt długo - tylko 40 proc. wniosków o usunięcie z sieci mowy nienawiści rozpatrywanych było w czasie krótszym niż 24 godziny, a kolejne 43 proc. w ciągu 48 godzin.

Badanie przeprowadziło 12 organizacji pozarządowych z 9 krajów UE; przez sześć tygodni obserwowały, jak administratorzy serwisów internetowych, w tym m.in. Facebooka czy Twittera, reagują na zgłoszenia o mowie nienawiści.