Kwestie oświadczeń majątkowych wracają jak bumerang. Bo wykorzystywane są przede wszystkim do walki politycznej. Zazwyczaj za pośrednictwem mediów. Świadczą o tym i przykłady z ostatnich tygodni – choćby kwestia zaniżenia wartości stodoły będącej własnością ministra środowiska czy powrót do majątkowych perypetii prezydenta Gdańska.
– Przepisy antykorupcyjne są nieprecyzyjne i niejasne – burzą się i urzędnicy, i samorządowcy. A jeszcze bardziej irytuje ich to, że muszą upubliczniać informacje o stanie swojego posiadania w internecie. Ostatnio do tej grupy doszli prokuratorzy. Ich oświadczenia są jawne wprawdzie już od 4 marca, ale prokurator krajowy zdecydował niedawno o opublikowaniu deklaracji tej grupy w sieci – początkowo prokuratorów krajowych, a następnie pozostałych. I w sporej części te deklaracje są już dostępne.
Leszek Jaworski prawnik specjalizujący się w prawie administracyjnym / Dziennik Gazeta Prawna
Samorządowcom od lat przepisy wprost nakazują jawność, czyli po prostu muszą oświadczenia publikować na stronach internetowych. Osoby ze świecznika rządowego mają w tym zakresie wybór, choć, jak się okazało, mocno ograniczony – nawet ministrowie Mateusz Morawiecki i Anna Streżyńska upublicznili w końcu swoje dane.
Paweł Sikora / Dziennik Gazeta Prawna
Gdy jednak przegląda się oświadczenia dostępne w internecie, w zdecydowanej większości z nich znaleźć można tylko nieruchomości i samochody – to, co jest widoczne na zewnątrz. I jeszcze oszczędności, bo te są trzymane w banku. Nie ma przedmiotów zabytkowych, obrazów, cennych numizmatów, złota czy biżuterii o wartości ponad 10 tys. zł, choć zapewnie wiele prominentnych osób również w ten sposób zabezpiecza swój majątek czy po prostu ma kolekcjonerskie pasje. Trudno się dziwić niechęci do publikowania tych danych, bo to przecież wyśmienita wskazówka dla złodzieja. Zwłaszcza w mniejszym mieście czy na wsi, gdzie dokładnie wiadomo, kto w którym domu mieszka. Jeśli więc ktoś chce ukryć majątek pochodzący z nie do końca legalnych źródeł, to może to zrobić. Byleby ze swoim – legalnym bądź nie - bogactwem się nie obnosił. W oczy kłuje najbardziej dobry samochód czy trzecie mieszkanie. Wyjątkowo – zegarek znanej marki na ręce polityka występującego przed kamerą.
– Należy zwrócić uwagę, że ustawa antykorupcyjna nie została do tej pory ruszona przez kolejny rząd - zauważa Stefan Płażek, adwokat, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. – To wskazuje na porozumienie ponad podziałami – dodaje. Wydaje się, że rzeczywiście taki stan rzeczy wszystkim jest na rękę, bo pomyłki i braki to w końcu dobry hak na przeciwnika. Po co zmieniać coś, co jest już znane. Nowe może zaszkodzić również jego twórcom.
Podnoszą się nawet głosy, że w ogóle trzeba zlikwidować kontrowersyjne oświadczenia majątkowe i wprowadzić znane w Europie oświadczenie o braku konfliktu interesów. Jednak do tego jeszcze daleka droga. Chcemy transparentności i trudno się temu dziwić. Praktyka pokazuje, że wiele ciekawych rzeczy dzieje się w portfelach bogatych włodarzy. Ujawnianie oświadczeń to też ważny element antykorupcyjnego mechanizmu. Na sygnały obywateli reagują prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne.
– Informacje zawarte w środkach masowego przekazu są na bieżąco monitorowane przez rzecznika prasowego. Jeśli opublikowane w mediach dane wskazują na podejrzenie popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa, to są przekazywane właściwemu merytorycznie wydziałowi w celu rozważenia zasadności wszczęcia postępowania – twierdzi Michał Dziekański, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.