Jeśli klient zwrócił całość kredytu przed terminem, to należy proporcjonalnie obniżyć wszystkie koszty, także opłaty stałe. Takie stanowisko UOKiK to cios dla branży, która musi zmienić model działania.
Nie minęły nawet trzy miesiące od wejścia w życie nowych restrykcji dla firm pożyczkowych (wprowadzono wtedy m.in. limit kosztów pozaodsetkowych), a najprawdopodobniej branża po raz kolejny będzie musiała zrobić przegląd swojej oferty i zmienić sposób jej kalkulowania, m.in. tabele opłat.
A wszystko przez najnowsze wspólne stanowisko Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz rzecznika finansowego, interpretujące art. 49 ust. 1 ustawy o kredycie konsumenckim (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1497 ze zm.; dalej: u.k.k.). Przepis wątpliwości budzi od lat. Stanowi, że „w przypadku spłaty całości kredytu przed terminem określonym w umowie, całkowity koszt kredytu ulega obniżeniu o te koszty, które dotyczą okresu, o który skrócono czas obowiązywania umowy, chociażby konsument poniósł je przed tą spłatą”.
Zgodnie ze wspólnym stanowiskiem UOKiK i rzecznika należy proporcjonalnie zredukować wszystkie nałożone koszty. [ramka] Mówiąc prościej: jeśli przedsiębiorca pobrał 500 zł jako koszt pożyczki udzielonej na 60 dni, a konsument spłacił ją po 30 dniach – należy oddać 250 zł.
Jednorazowe też do cięcia
To wspólne stanowisko ugodziło w przedsiębiorców żyjących z udzielania pożyczek i kredytów konsumenckich. Chodzi o opłaty jednorazowe i koszty ponoszone przez przedsiębiorców. Wyobraźmy sobie bowiem sytuację, że klient, aby otrzymać pożyczkę, idzie do oddziału firmy. Pracownik obsługuje go: weryfikuje jego zdolność kredytową, sprawdza w bazach danych (np. w biurach informacji gospodarczych i rejestrach dłużników), wreszcie sporządza umowę. Załóżmy, że koszt pracy tego pracownika i poniesione przy okazji jego działań koszty jego pracodawca wycenia na 50 zł. Niezależnie od tego, czy pożyczka zostanie udzielona na 14 dni, czy na 60 dni – i tak opłata nałożona na konsumenta wyniesie 50 zł. Ze stanowiska UOKiK i rzecznika wynika jednak, że jeżeli pożyczkobiorca, który wziął pożyczkę na 60 dni, spłaci ją po 30, będzie miał prawo uzyskać zwrot 25 zł. W ocenie przedsiębiorców to nonsens wypaczający ideę przepisu.
Kto zwróci koszty
– Tego typu koszty jednorazowe związane z zawarciem umowy nie powinny być zwracane klientowi w przypadku wcześniejszej spłaty pożyczki. Firma pożyczkowa ponosi m.in. koszt sprawdzenia konsumenta w bazach danych, wykonania scoringu, dostarczenia i zawarcia umowy oraz transferu pieniędzy – podkreśla prezes Związku Firm Pożyczkowych Jarosław Ryba. Wszystkie te koszty są ponoszone jednorazowo. Dlatego z punktu widzenia przedsiębiorcy bez znaczenia jest to, czy pożyczka została spłacona przed terminem. I tak ktoś je musi ponieść. W przypadku gdy klient zwróci pożyczoną kwotę z dużym wyprzedzeniem, oznaczać to może, że firma pożyczkowa dopłaci do interesu. – Domaganie się zwrotu pieniędzy na rzecz konsumenta jest przenoszeniem całego kosztu zawarcia umowy na stronę przedsiębiorcy i budzi nasz sprzeciw – zaznacza Jarosław Ryba.
Twarde stanowisko
Urzędnicy jednak są nieubłagani. Twierdzą, że niesłuszna jest interpretacja osadzająca się na dzieleniu kosztów na dwa rodzaje: te, które narastają w miarę upływu czasu (np. odsetki lub koszty ubezpieczeniowe), oraz te, które ponosi się jednorazowo na samym początku i ich wysokość jest stała (np. opłata administracyjna za udzielenie pożyczki). Taki podział kosztów nie znajduje żadnego odzwierciedlenia w ustawie. Artykuł 49 u.k.k mówi bowiem o całkowitym koszcie.
Do rzecznika finansowego od października 2015 r. do końca kwietnia 2016 r. wpłynęło ponad 500 skarg dotyczących kredytów konsumenckich. W tym ok. 100 dotyczyło właśnie nieodpowiedniego rozliczenia kosztów w związku z wcześniejszą spłatą.
– Klienci, którzy przed terminem spłacili kredyt konsumencki, skarżą się do nas, że nie dostają proporcjonalnego zwrotu kosztów początkowych, np. opłat administracyjnych, prowizji czy składek na ubezpieczenie. Naszym zdaniem to zła praktyka, naruszająca przepisy ustawy o kredycie konsumenckim – tłumaczy rzecznik finansowy Aleksandra Wiktorow.
Można sobie wyobrazić, że klienci będą chętnie wykorzystywać sytuację i w razie możliwości spłacać wcześniej pożyczki, aby odzyskać część opłaty jednorazowej. Nie ulega wątpliwości, że możliwość wcześniejszej spłaty nie może być ograniczana przez firmy. Stosowne uprawnienie konsumenckie jest wprost wskazane w art. 48 u.k.k.
Firmy oferujące pożyczki muszą dostosować się do nowej rzeczywistości. Co prawda, ani UOKiK, ani rzecznik finansowy nie mają narzędzi, aby wprost wymusić na kredytodawcach zmiany, lecz w praktyce ich możliwości są duże. Wystarczy bowiem, że urząd postanowi przeprowadzić kontrolę rynku i zacznie nakładać kary na wszystkie te podmioty, które nie obniżają proporcjonalnie opłat.
Kolejne wyzwania
Nieoficjalnie w jednej z firm usłyszeliśmy, że to dla branży prawdziwy dramat. Dopiero co bowiem musiała się dostosować do regulacji tzw. ustawy antylichwiarskiej, której kluczowe postanowienia weszły w życie 11 marca br. – Wtedy limit kosztów pozaodsetkowych, teraz niekorzystne stanowisko, z którego wynika, że wszelkie ryzyka regulator przerzuca z konsumentów na nas. Chcą nas zarżnąć – mówi prezes jednej z większych firm pożyczkowych. Nic dziwnego, że firmy od razu zaczęły szukać rozwiązania problemu.
– Biznes ma pewne wyjście – podpowiadają prawnicy. Otóż możliwe jest zastrzeżenie w umowie, że za spłatę kredytu przed terminem należna jest prowizja. Ustawa, co prawda, nakłada pewne warunki na przedsiębiorców chcących skorzystać z tego rozwiązania, niemniej jednak nie są one przesadnie uciążliwe. To rozwiązanie może zrekompensować ewentualne straty.
Tyle że stosowne postanowienie o prowizji musi się bezwzględnie znaleźć w zawieranych między konsumentami a przedsiębiorcami umowach. Z naszych informacji wynika, że przytłaczająca większość firm z tej możliwości do tej pory nie korzystała. Najprawdopodobniej więc w najbliższym czasie instytucje pożyczkowe i banki zdecydują się zmodyfikować wzorce umowne, dodając do nich prowizję za spłatę kredytu przed terminem.
Kontrowersyjna interpretacja
UOKiK i rzecznik finansowy we wspólnym stanowisku wyjaśnili:
„Art. 49 ust. 1 ustawy o kredycie konsumenckim należy rozumieć w ten sposób, że:
● w przypadku wcześniejszej spłaty kredytu konsumenckiego następuje obniżenie wszystkich możliwych kosztów takiego kredytu, niezależnie od ich charakteru i niezależnie od tego, kiedy koszty te zostały faktycznie poniesione przez kredytobiorcę;
● redukcja ta ma charakter proporcjonalny, tj. odnosi się do okresu od dnia faktycznej spłaty kredytu do dnia ostatecznej spłaty określonej w umowie”.
OPINIA EKSPERTA
Mateusz Dąbroś autor bloga Konkurencyjny.pl, prawnik związany z kancelarią Ślązak, Zapiór i Wspólnicy / Dziennik Gazeta Prawna
Wspólne stanowisko UOKiK oraz rzecznika finansowego może stać się potencjalnie kamieniem milowym, jeżeli chodzi o kształtowanie praktyk kredytodawców. Przypomnijmy, że przepisy w tym zakresie wcale nie uległy zmianie – są one praktycznie takie same, jak w chwili wejścia w życie ustawy o kredycie konsumenckim w 2011 r. Implementacja stanowiska UOKiK i rzecznika przez udzielających kredyty będzie korzystna dla konsumentów. Kredytodawcy, rzecz jasna, nie są zadowoleni: konsekwencją przyjęcia omawianego stanowiska będzie bowiem brak możliwości dokładnej, wstępnej oceny rzeczywistych zysków kredytodawcy z tytułu udzielonego kredytu.
Ciekawym zagadnieniem jest to, jaki wpływ omawiane stanowisko wywrze na sprawy, w których pożyczki już zostały spłacone, lecz na warunkach niezgodnych z interpretacją urzędów. Formalnie bowiem nie ulega wątpliwości, że stanowisko nie wiąże sądów, do których mogą trafić pozwy niezadowolonych konsumentów. Praktyczna siła rażenia może być jednak znacząca. Wystarczy wspomnieć, że przecież uchwały Sądu Najwyższego też nie wiążą ogółu przedsiębiorców, jednak w praktyce wywierają na ich działalność ogromny wpływ. Możliwy jest więc też wariant, że niektóre firmy zdecydują się już niebawem zwrócić konsumentom nadmiernie pobrane opłaty, obawiając się postępowań sądowych.