Przesłuchania kobiet, które zamiast w Polsce rodziły w niemieckim szpitalu w niemieckim mieście Schwedt, nie mogą być traktowane jak szykany, jest to obowiązek prokuratury - powiedział w czwartek w Sejmie zastępca prokuratora generalnego Jerzy Szymański.

Jak dodał, NFZ mógł stracić na tym procederze ponad 2 mln zł.

Szymański odpowiadał w Sejmie na pytania szczecińskich posłów PO: Magdaleny Kochan i Sławomira Nitrasa, którzy nie kryli oburzenia przesłuchaniami kobiet. Kochan pytała m.in. "czy to jest dobre miejsce dla aktywności prokuratury" oraz w jakim charakterze przesłuchiwane są kobiety.

Zastępca prokuratora generalnego przypomniał, że śledztwo w sprawie porodów Polek w przygranicznym Schwedt szczecińska prokuratura prowadzi od kwietnia. Śledztwo zostało wszczęte po doniesieniu miejscowego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. W jego ocenie mogło dojść do wyłudzenia ponad 2 mln zł z Funduszu, który musi za porody zapłacić niemieckiej kasie chorych.

Dyrektor NFZ wskazał w swoim doniesieniu, że kobiety rodzące w Niemczech do dokumentacji składały nieprawdziwe oświadczenia, w których twierdziły, że na terenie Niemiec znalazły się "w celu innym niż leczniczy", a do skorzystania z pomocy niemieckiej placówki zmusiła je rozpoczęta nagle akcja porodowa. Z ustaleń NFZ wynika natomiast, że porody w Niemczech były planowym działaniem kobiet.

"Na dowód podano, że ciężarne odmawiały hospitalizacji na terenie krajowych placówek szpitalnych" - powiedział Szymański.

Śledztwo prokuratury obejmuje lata 2004-2007; w tym czasie poród w Schwedt miało odbyć ponad 300 Polek

"Nie uznajemy, żeby przesłuchiwanie świadków w toku wszczętego postępowania przygotowawczego było czymś nagannym, a w każdym razie nie stanowi w moim odczuciu aktu szykanowania. Jest to obowiązek prokuratora wynikający z kodeksu postępowania karnego" - powiedział Szymański.

Śledztwo prokuratury obejmuje lata 2004-2007; w tym czasie poród w Schwedt miało odbyć ponad 300 Polek. Średni koszt porodu w Niemczech wynosi 1,5-4 tys. euro, podczas gdy w polskim szpitalu - ok. 1350 złotych.

Do tej pory zachodniopomorski oddział NFZ uznając roszczenia niemieckiej kasy chorych wypłacił kwotę 45 tys. euro, zakwestionował zaś i wstrzymał do wyjaśnienia przez prokuraturę ponad 350 tys. euro.

Szymański dodał, że śledztwo w tej sprawie prowadzi też niemiecka prokuratura. Według niej strona niemiecka w wyniku działalności kliniki w Schwedt mogła stracić 850 tys. euro.