Premier Grecji Aleksis Tsipras robi porządki wewnątrz rządzącej Syrizy. Na dzisiejszym zebraniu prezydium partii zaproponował referendum w sprawie kontynuacji rozmów z Brukselą. Premier oznajmił, że nie może stać dłużej na czele rządu, którego nie popierają deputowani własnej partii.

W odpowiedzi na coraz głębszy rozdźwięk wewnątrz partii, premier zaproponował przeprowadzenie referendum w najbliższą niedzielę. Członkowie Syrizy mieliby zadecydować, czy chcą, aby rząd doprowadził do porozumienia z UE. Premier oznajmił, że różnice zdań mogą występować wewnątrz partii, ale nie mogą być przenoszone do parlamentu. Partia musi być zjednoczona w działaniu, a nie tylko w słowach. „Albo pierwszy lewicowy rząd będzie miał poparcie lewicowych deputowanych, albo przez nich upadnie” - słowa te Aleksis Tsipras skierował szczególnie w stronę radykalnego skrzydła Syrizy - Platformy Lewicowej, która głośno mówi o zerwaniu rozmów z Brukselą i wyjściu Grecji ze strefy euro. Premier podkreślił, że zdecydował się na warunki porozumienia z wierzycielami, bo nie było innego wyjścia. Jeśli ktoś z Syrizy uważa, że inny premier mógłby doprowadzić do lepszego porozumienia, powinien to jasno powiedzieć.
Referendum jest rozwiązaniem dla tych, którzy nie chcą czekać do wrześniowego nadzwyczajnego posiedzenia Syrizy. Według komentatorów zaproponowane przez premiera referendum jest ryzykownym krokiem. Nie wiadomo bowiem, dokąd zaprowadzi rządzącą partię.