Wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda, bo miał lepszą kampanię - uważa specjalista od marketingu politycznego Tomasz Płudowski. Według danych z 46 okręgów wyborczych kandydat PiS zdobył 52,46 procent głosów, a urzędujący prezydent 47,54.

"To była wyjątkowa kampania i przejdzie do podręczników marketingu politycznego" - mówił w rozmowie z IAR Płudowski.

Jego zdaniem z jednej strony była znakomita w wydaniu Andrzeja Dudy i fatalna w wersji Bronisława Komorowskiego. Specjalista dodał, że tak dużej różnicy w prowadzeniu kampanii prezydenckiej po 89 roku jeszcze nie było.

Wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego zwraca uwagę, że kampania Andrzeja Dudy była spójna i pozytywna. Sam kandydat działał w stylu amerykańskim. Był nastawiony na budowanie wspólnoty, używał pozytywnego języka i mówił o pomocy najuboższym, zwłaszcza przed drugą turą wyborów.

Z kolei Bronisław Komorowski z jednej strony miał hasła, które wymagają zgody i budowania wspólnoty, z drugiej zaś sam prezydent stosował retorykę, która temu zaprzeczała. "Prowadził kampanię negatywną wracając między innymi do czasów rządu PiS i krytykując tę partię" - podkreślił ekspert.

Tomasz Płudowski przewiduje, że kandydat PiS już po zaprzysiężeniu, nie będzie angażował się w spory z rządem PO. "Do wyborów parlamentarnych to będzie spokojna kohabitacja" - uważa specjalista od marketingu politycznego. Nowy prezydent będzie zaprzysiężony dopiero w sierpniu, więc nawet nie będzie miał dużo czasu na prowadzenie ewentualnych sporów z rządem. Poza tym samo Prawo i Sprawiedliwość będzie chciało "dociągnąć" na pozytywnym przekazie stworzonym przez Dudę do jesiennych wyborów, co może dać tej partii lepszy wynik wyborczy.

Tomasz Płudowski nie przewiduje również, że Andrzej Duda od razu po objęciu urzędu, zacznie realizować wszystkie obietnice wyborcze. Zdaniem specjalisty od marketingu politycznego nowy prezydent ma na to sporo czasu, a będzie urzędował aż pięć lat.