We Francji dzisiaj odbywa się druga tura wyborów do władz departamentów. W południe frekwencja była niższa niż przed tygodniem w pierwszej rundzie. Do urn wyborczych udało się ponad piętnaście procent uprawnionych do głosowania. To o dwa i pół procenta mniej niż w pierwszej turze, ale aż o cztery procent więcej niż w ostatnich wyborach w 2011 roku.

Tradycyjnie najsilniej swoją postawę obywatelską demonstrowali mieszkańcy południa Francji, przede wszystkim Korsyki. Dużą frekwencję zanotowano także na terenach położonych na południe od Bordeaux.

Najmniejszą frekwencję zanotowano na północy, w pobliżu Lille. Te tereny, niegdyś górnicze i uprzemysłowione, teraz dotknięte są wysokim poziomem bezrobocia. Przez lata był to region bezapelacyjnej dominacji socjalistów, teraz lewica broni jednego bastionu w Lille przed nawałnicą ze strony prawicy i skrajnej prawicy z Frontu Narodowego, który tam i w Prowansji odnosi największe sukcesy.

W pierwszej turze zwycięsko z głosowania wyszła neogaullistowska UMP (36%), której liderem jest były prezydent Nicolas Sarkozy. Front Narodowy uzyskał 25% głosów, a socjaliści 19.