Australijski bezzałogowy miniokręt podwodny wznowił poszukiwania boeinga linii Malaysia Airlines, który zaginął w rejonie Oceanu Indyjskiego. Operacja jest trudna i nie ma gwarancji sukcesu.

Żółta łódź podwodna nosi nazwę Bluefin 21. Ma pięć metrów długości, waży 750 kilogramów. Jej celem jest zbadanie oceanicznego dna.

Wczorajsza misja zakończyła się niepowodzeniem, bo łódź zeszła za głęboko - na ponad 4500 metrów i system bezpieczeństwa doprowadził do jej wynurzenia się.

Zdaniem specjalistów, jest to inteligentne urządzenie. „To jest zaprogramowany robot. Ma własny napęd, nawigację, sonar i kamery. Przeszukuje dno trochę tak jak się kosi trawnik - pas przy pasie, tak by nie zostawić żadnych wolnych miejsc” - mówił australijskiej telewizji ABC ekspert David Mearns. Dodał, że poszukiwania prowadzone są we właściwym miejscu, bo wcześniej wykryto tam sygnały emitowane prawdopodobnie przez czarną skrzynkę boeinga. Akcja może potrwać kilka tygodni lub nawet miesięcy.

Czarna skrzynka zawiera informacje dotyczące lotu i to dzięki niej eksperci mogą wyjaśnić, co dokładnie stało się z samolotem. Według premiera Malezji, ósmego marca Boeing 777 spadł do Oceanu Indyjskiego i żadna z 239 osób na pokładzie nie przeżyła. Ciągle nie wiadomo, dlaczego piloci, którzy mieli lecieć z Kuala Lumpur do Pekinu, zboczyli z kursu.