Setki skazańców odsiaduje w USA kary więzienia za przestępstwa, których mogli wcale nie popełnić - podaje we wtorek "Washington Post". Sugeruje też, że niektórzy skazani na karę śmierci mogli zostać straceni niewinnie.

Dziennik przytacza kilkanaście takich przypadków, kiedy oskarżonych w procesach skazano na podstawie materialnych śladów przestępstwa badanych za pomocą technik medycyny sądowej, których naukowa wartość jest wątpliwa.

Ministerstwo Sprawiedliwości USA od dawna wie, że wspomniane metody sprawdzania dowodów rzeczowych mogły być przyczyną skazywania osób niewinnych. Mimo to prowadzący ich sprawy prokuratorzy nie zawiadamiali o tym oskarżonych ani ich adwokatów.

Doniesienia o możliwych błędach w badaniu dowodów rzeczowych dopuszczonych w sądach pojawiły w latach 90. Resort sprawiedliwości dokonał potem przeglądu tylko niektórych spraw, w których mogły zapaść niesprawiedliwe wyroki.

Spraw takich było jednak - jak pisze "Washington Post" - prawdopodobnie "tysiące".