Klub PiS chce odrzucenia w pierwszym czytaniu prezydenckiego projektu zmian w ustawie o nasiennictwie. Według PiS Polska może być liderem zdrowej żywności i nieskażonego środowiska, jednak proponowany projekt prezydencki jest "zły", gdyż tego nie gwarantuje.

Poseł PiS Dariusz Bąk w środę podczas debaty sejmowej przekonywał, że obecnie Polska jest wolna od GMO i w interesie kraju jest, aby ten stan utrzymać.

"Jest to wielki atut naszego kraju w czasie, gdy wiele krajów członkowskich UE dopuściło wcześniej na swoich terytoriach uprawy GMO, a teraz się wycofuje. Jest realna szansa na to, żeby Polska stała się liderem produkcji zdrowej żywności i nieskażonego środowiska przyrodniczego" - powiedział Bąk.

W jego ocenie jednak prezydencki projekt ustawy o nasiennictwie nie daje podstaw, aby twierdzić, że twórcy tego projektu chcą wykorzystać szansę, jaka stoi przed naszym krajem.

"Klub PiS podkreśla, że jest gotów do tego, aby współpracować z koalicją rządzącą ws. GMO, istnieje bowiem możliwość, aby sprostać wymaganiom UE i równocześnie całkowicie zakazać obrotu i uprawy GMO w Polsce. Niestety projekt ustawy prezydenckiej, który omawiamy, nie spełnia tych warunków" - podkreślił Bąk.

Celem prezydenckiego projektu jest wdrożenie niezbędnych przepisów w zakresie nasiennictwa

Poseł PiS zapowiedział także, że jego klub będzie wnosił o odrzucenie w pierwszym czytaniu prezydenckiego projektu ustawy o nasiennictwie. "Jest to po prostu zły projekt" - stwierdził.

Celem prezydenckiego projektu jest wdrożenie niezbędnych przepisów w zakresie nasiennictwa, ale bez kontrowersyjnych zapisów o GMO. Złożenie własnego projektu "w kształcie pozbawionym kontrowersyjnych modyfikacji, dokonanych na etapie prac parlamentarnych" prezydent zapowiedział w sierpniu ubiegłego roku, wetując ustawę o nasiennictwie. Według Komorowskiego w parlamencie w ostatnim momencie do ustawy o nasiennictwie "wrzucono kontrowersyjne zapisy" dotyczące GMO. Przeciwnicy GMO zarzucali ustawie, że wprowadzono je "tylnymi drzwiami".

Uzasadniając weto prezydent argumentował, że problematyka organizmów genetycznie modyfikowanych powinna zostać uregulowana w całościowej ustawie o GMO, nie zaś wycinkowo, np. w ustawie o nasiennictwie.