Na początku marca ma zapaść decyzja ubezpieczyciela i firmy leasingowej, czy Boeing 767, który awaryjnie lądował w listopadzie na warszawskim lotnisku Chopina, ponownie wróci do floty PLL LOT - poinformował w środę prezes spółki Marcin Piróg.

"Ten proces decyzyjny trwa dłużej niż oczekiwaliśmy" - powiedział na konferencji prasowej Piróg. Wyjaśnił, że są pewne niejasności między właścicielem samolotu, firmą, od której był leasingowany i ubezpieczycielem. "Jest kwestia, czy wartość napraw przekroczy 70 proc., czyli próg, gdzie właściciel czy ubezpieczyciel ma prawo powiedzieć +kasujemy samolot+" - dodał.

Dodał, że decyzja ta będzie znana najprawdopodobniej na początku marca.

"Jesteśmy przygotowani na oba warianty. Jeśli się okaże, że ten samolot nie wróci do nas, to będziemy korzystali z wet-leasingu (wynajęcie samolotu wraz z załogą - PAP) przez okres letni" - wyjaśnił prezes.

LOT w listopadzie ubiegłego roku wynajął od ukraińskiego przewoźnika AeroSvit samolot Boeing 767, który zastąpił maszynę uszkodzoną 1 listopada podczas awaryjnego lądowania bez wysuniętego podwozia. Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi. Nikt nie został ranny.