Ustawa refundacyjna nie godzi w interesy pacjentów - przekonywał premier Donald Tusk podczas debaty nad wnioskiem o odwołanie ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. On i jego poprzedniczka - podkreślał - podjęli się zadania ograniczenia interesów firm farmaceutycznych.

Zamieszanie po wprowadzeniu w życie nowych przepisów refundacyjnych było jednym z powodów złożenia przez klub PiS wniosku o odwołanie Arłukowicza. Głosowanie nad tym wnioskiem ma odbyć się w piątek. Do odwołania ministra potrzeba co najmniej 231 głosów. Koalicja rządząca PO i PSL ma 235 posłów.

Tusk - broniąc z mównicy sejmowej swojego ministra - mówił, że Arłukowicz podjął się bardzo trudnego zadania, którego efektem ma być obniżenie cen istotnej grupy leków. Dodał, że niektórzy nieodpowiedzialni politycy opozycji chcieli wmówić pacjentom, że po wejściu w życie nowych przepisów refundacyjnych zabraknie medykamentóww aptekach lub że będą droższe.

"W przypadku ustawy refundacyjnej można było wmawiać obywatelom, że 1 stycznia zabraknie leków w aptekach, będą pięć razy droższe, nie będą dostępne, a następnie zacierać ręce, że przed aptekami pod koniec roku ustawiły się długie kolejki" - mówił premier. Jednak - w jego ocenie - ustawa refundacyjna w swoim podstawowym zakresie działa i "nie ma kolejek przed aptekami i nie ma problemu z zakupem leku".

"Kiedy mamy do czynienia z trudnymi sytuacjami, przed którymi staje państwo polskie, polskie instytucje (...) kiedy należałoby się spodziewać narastającej solidarności wobec trudnej decyzji i trudnych problemów (...) to ze strony najbardziej gorliwych, najmniej odpowiedzialnych polityków opozycji zawsze możemy się spodziewać działania odwrotnego. Im więcej kłopotów mają ludzie w Polsce, tym więcej radości mają posłowie opozycji" - ocenił szef rządu.

Jego zdaniem, istota ustawy refundacyjnej to "ograniczenie nieuprawnionych, przesadnie dużych zysków koncernów farmaceutycznych poprzez wprowadzenie cen regulowanych, limitów na marże, a także zwiększenie kontroli przy dysponowaniu dobrem publicznym, jakim jest uprawnienie do nabycia leku refundowanego".

Jak podkreślił, nie było wątpliwości, że "wprowadzenie ustawy refundacyjnej, której celem jest ochrona pieniędzy polskiego pacjenta przed działaniami, które komu innemu nabijały kabzę i powodowały, że leki refundowane były drogie, będzie bolało".

"Mieliśmy pełną świadomość, że ci, którzy stracą na wprowadzeniu tej ustawy, zrobią wszystko, żeby naruszyć tę ustawę" - dodał Tusk. Według niego, "najtrudniejsze zapisy z ustawy refundacyjnej są sposobem przeciwdziałania postępującej anarchizacji, czyli braku jakiejkolwiek kontroli nad środkami publicznymi".

Jak ocenił premier, nikt nie miał odwagi podjąć decyzji, jaką podjęła b. minister zdrowia, obecnie marszałek Sejmu Ewa Kopacz, a kontynuuje Arłukowicz, czyli wprowadzić nowy system, który "zmienia przyzwyczajenia, wymaga zmiany zachowań i nowej wiedzy, a także narazi interesy tych, którzy każdego dnia, każdej godziny odwiedzali prawie każdego polskiego lekarza".

"Ustawa refundacyjna jest jednym z najbardziej wyrazistych przykładów, że to nie sztuka przez 10 lat rozmawiać o tym, że trzeba ograniczyć przesadne ceny, absolutną samowolę koncernów farmaceutycznych, zjawiska korupcyjne na styku lekarz - firma farmaceutyczna. Wszyscy o tym wiedzieli, wszyscy o tym mówili, nikt niczego nie zrobił" - podkreślił Tusk.

Jak przekonywał, żaden z przepisów ustawy refundacyjnej "nie godzi w interes pacjenta", ale "składa się na pewną filozofię w obronie pacjenta i w obronie podatnika". "Żeby skutecznie bronić polskiego pacjenta i polskiego podatnika, trzeba ograniczyć interesy, wpływy niektórych instytucji i środowisk" - uważa szef rządu. "Im większe natężenie politycznej akcji, wspierającej próbę wywrócenia ustawy, tym większe cierpienie pacjenta" - dodał.

Zdaniem premiera żaden z przepisów ustawy refundacyjnej, żadna decyzja byłego i obecnego ministra zdrowia "nie skutkowały opresją czy kłopotami pacjentów". "Dobrze wiemy, że w sytuacja pacjentów, klientów aptek (...) ich dramatyczna momentami sytuacja nie była spowodowana zapisami ustawy, tylko bardzo konkretną akcją środowisk, które uznały, że mogą na tym stracić" - mówił Tusk. Według niego, to nie ustawa "zdecydowała o tym kilkudniowym zamieszaniu, tylko konflikt interesów różnych dużych grup".

Ustawa refundacyjna - stwierdził Tusk - "ma pomóc także lekarzom wydobyć się z kręgu dwuznacznej reputacji, jeśli chodzi o relacje lekarz - firma farmaceutyczna".

"Naszym zadaniem jest w efekcie obniżenie cen istotnej grupy leków. Pierwszym efektem jest to, że ponad 60 proc. leków z listy jest tańszych (...) W perspektywie głównym skutkiem ustawy będzie większa ilość leków refundowanych i niższa cena większości z leków refundowanych" - powiedział premier.

"Jest bardzo przykre, że w Polsce i wszędzie na świecie nie każdy pacjent dostanie refundowany lek na swoja chorobę, że w Polsce, jak wszędzie na świecie, ilość pieniędzy na refundację leków musi być ograniczona, bo zbankrutowalibyśmy w miesiąc" - zauważył Tusk.

Na zakończenie swojego wystąpienia jeszcze raz zaapelował do opozycji. "Po tym wotum wróćcie do normalnego myślenia, że pracujemy nad ustawami, które mają chronić pacjenta, a nie wygrywamy interesy polityczne" - podkreślił premier.