Roman Polański powiedział dziennikowi "La Repubblica", że chce nakręcić film o obsesji starości. W opublikowanym we wtorek wywiadzie wyraził też opinię, że bardziej jest rzemieślnikiem niż artystą.

Mówiąc o swych planach reżyser ujawnił: "Chciałbym zrobić coś o okresie, poprzedzającym drugą wojnę światową, ale nie film wojenny, lecz raczej psychologiczny. Film o starzeniu się. Dzisiaj temat ten jest uniwersalny, z całą chirurgią plastyczną, tabletkami i kremami; to totalne szaleństwo".

"Umieściłbym ten film w okresie, w którym nie istniały narzędzia przeciwko starzeniu, po to, by opowiedzieć, jak kobieta przechodzi przez wszystkie etapy życia i jak stawia im czoło" - dodał Polański.

"Kiedy natykam temat, którego nigdy nie podjąłem, rzucam się w to"

"Potrzebuję wyzwania. Kiedy natykam temat, którego nigdy nie podjąłem, rzucam się w to. To jedna z motywacji, których szukam. Inną jest znalezienie czegoś, co wywoła we mnie emocje. To są rzeczy ważne, które popychają mnie do działania, a działanie jest dla mnie fundamentalne jako, że jestem bardziej rzemieślnikiem niż artystą; przynajmniej tak sądzę" - stwierdził.

Na uwagę na to, że także on przed 30 lat planował zekranizować komiks o przygodach Tintina, jak zrobił to teraz Steven Spielberg, Roman Polański zauważył: "to prawda, nic z tego nie wyszło, bo wykorzystywanie osób i naturalnego otoczenia w komiksie nie działa". Przyznał zarazem: "Uważam, że to, co zrobił Spielberg jest doskonałe; technologia jest w stanie przekształcić osoby w postaci. Z tego, co widziałem film jest naprawdę jak komiks".

Polański mówił również o swej młodzieńczej fascynacji włoską kinematografią. "Jako bardzo młody człowiek kochałem włoskie filmy, neorealizm był bardzo ważny, kiedy byłem w szkole filmowej w Łodzi. Czekaliśmy na nowe filmy, jakie nakręcił (Vittorio) De Sica czy (Luchino) Visconti albo (Roberto) Rosselini" - wspomniał. Dodał, że kiedy jego "Nóż w wodzie" otrzymał nominację do Oscara w kategorii filmu zagranicznego, jego rywalem był Federico Fellini z "Osiem i pół", który otrzymał statuetkę.

"Byłem naprawdę dumny, że przegrałem" - podkreślił Polański.

Opowiedział również, że aby móc nakręcić "Nóż w wodzie" musiał "bardzo walczyć". "W Polsce film został przyjęty bardzo źle, także dlatego, że mówi się, że I sekretarz partii komunistycznej (Władysław) Gomułka podczas projekcji mojego filmu rzucił popielniczką w ekran" - powiedział.

Zapytany o to, czy sukces uważa za ważny, odparł: "Tak, jest ważny, ale nie należy go mitologizować".