Władimir Putin zamierza stworzyć w byłym ZSRR organizację na wzór Unii Europejskiej.
Na bazie unii celnej oraz Wspólnego Obszaru Gospodarczego (WOG), dwóch struktur integracyjnych z udziałem Rosji, Białorusi i Kazachstanu, powstanie Unia Eurazjatycka – napisał premier w artykule dla dziennika „Izwiestija”.
To zwiastun zaostrzenia presji na państwa uznawane przez Kreml za tradycyjną strefę wpływów po zwycięstwie Putina w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Dotyczy to zwłaszcza Ukrainy.
Nowa Unia Eurazjatycka może powstać już w przyszłym roku na bazie trzech państw należących do powstałej w 2010 r. unii celnej i WOG, który ma zacząć działać 1 stycznia 2012 r. „Tworzymy ogromny rynek z ponad 165 mln konsumentów, z ujednoliconym prawem, ze swobodnym przepływem kapitału, usług i pracowników” – czytamy. Po zintegrowaniu gospodarek przejście na wyższy, polityczny szczebel integracji ma być tylko kwestią czasu. Putin zapewnił, że utworzenie unii politycznej zajmie znacznie mniej czasu niż 40 lat, które potrzebowali Europejczycy, by przejść drogę od Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali do pełnowartościowej unii.
„Jednocześnie będzie odbywało się stopniowe poszerzenie kręgu uczestników unii” – zapowiada Putin. Jako pierwsze w kolejce zostały wytypowane Kirgistan i Tadżykistan. Eksperci wątpią w realność takiego rozwoju wydarzeń. – Wciągnięcie krajów Azji Środkowej jest niemożliwe – mówi „DGP” politolog Pawieł Salin. – Tadżykistan zacieśnia współpracę z Iranem na bazie perskiej wspólnoty językowej, a reszta byłych republik ZSRR konsekwentnie zamienia się w surowcowe zaplecze Chin – dodaje. Jeszcze parę lat temu udział kaspijskiej ropy w bilansie energetycznym Chin nie przewyższał 5 proc., dzisiaj wskaźnik ten wynosi 10 proc. Dla państw Azji Środkowej Pekin to szansa na dywersyfikację kierunków eksportu surowców energetycznych i uniezależnienie się od Rosji jako państwa tranzytowego.
Pomysł Putina wróży też wzmocnienie nacisków na Ukrainę. By zmusić Kijów do unii celnej, Kreml nieomal wypowiedział jej w tym roku wojnę gospodarczą. Na razie Ukraińcy wolą jednak umowę stowarzyszeniową z UE (ma zostać podpisana jeszcze w tym roku). Były szef tamtejszego MSZ ostrzega jednak, że prozachodni kurs nie musiał zostać obrany raz na zawsze.
– Kijów zaczyna mieć dość pouczeń ze strony Europy. Ewentualne spowolnienie integracji może ostatecznie ostudzić europejskie aspiracje Ukrainy – mówi „DGP” Borys Tarasiuk.