Zadośćuczynienia od MON dostaną rodziny ofiar katastrofy wojskowego samolotu Bryza, który rozbił się w Gdyni w 2009 r. Na takie świadczenia nie mogą jednak liczyć bliscy poległych w Iraku i Afganistanie. Zdaniem ministerstwa różna jest sytuacja prawna obu grup.

We wtorek zespół MON zajmujący się sprawami zadośćuczynień spotkał się z pełnomocnikami rodzin żołnierzy. Ta sama trójmiejska kancelaria reprezentuje bowiem rodziny 27 żołnierzy, którzy stracili życie na misjach w Iraku i Afganistanie oraz bliskich dwóch lotników, którzy zginęli w katastrofie Bryzy.

Zarówno rzecznik prasowy MON Jacek Sońta, jak i prawnicy reprezentujący rodziny - Sylwester Nowakowski i Piotr Sławek - poinformowali, że ws. katastrofy Bryzy dojdzie do zawarcia ugód z siedmioma osobami, bliskimi dwóch z czterech pilotów, którzy stracili wówczas życie (rodziny pozostałych dwóch dotychczas nie wystąpiły z roszczeniami wobec MON).

Według nieoficjalnych informacji PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy kwota zaproponowana rodzinom przez MON wynosi 250 tys. zł dla każdego z bliskich - czyli jest taka sama, jak ta, na którą zawierane są ugody po katastrofie wojskowego samolotu CASA pod Mirosławcem; odpowiada też propozycji ugodowej Skarbu Państwa dla rodzin, które straciły bliskich w katastrofie smoleńskiej.

Odnośnie roszczeń, jakie zgłosiły rodziny poległych w Iraku i Afganistanie, już w ub. tygodniu wiceminister obrony Czesław Mroczek poinformował w rozmowie z PAP, że sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd, bowiem "na gruncie przepisów prawa nie ma tutaj odpowiedzialności resortu". We wtorek MON podtrzymał to stanowisko.

"Na razie te przypadki, które rozpatrzono, rozpatrzono negatywnie"

"Na razie te przypadki, które rozpatrzono, rozpatrzono negatywnie, uważając, że skoro sprawcami są terroryści, nie może dojść do wypłaty zadośćuczynienia od państwa polskiego, mimo że ci żołnierze znaleźli się w tym obszarze, skierowani przez państwo polskie" - powiedział dziennikarzom Nowakowski.

Resort obrony podkreśla, że - w przeciwieństwie do lotników - żołnierzom wyjeżdżającym na misje MON wykupił polisy ubezpieczeniowe i dlatego nie ma podstaw prawnych, by wypłacić zadośćuczynienie. Ponadto rodziny wszystkich żołnierzy, którzy zginęli na służbie, otrzymują od resortu m.in. pomoc dla dzieci uczących się, ułatwienia w przekwalifikowaniu zawodowym, a w określonych przypadkach renty.

Z kolei prawnicy reprezentujący rodziny argumentują, że w polskim prawie cywilnym nie ma tzw. zaliczalności świadczeń - pieniądze wypłacone na podstawie polisy ubezpieczeniowej nie mogą być zaliczone na poczet zadośćuczynienia. Nowakowski powiedział, że sprawę powinien jeszcze raz rozważyć premier Donald Tusk jako przełożony szefa MON.

We wtorek na konferencji prasowej Tusk powiedział, że jak najszybciej będzie chciał ustalić przebieg spotkania w MON, poznać argumenty obu stron oraz - "jak będzie trzeba - także wpłynąć na działania ministerstwa". "Niezależnie od kontekstu prawnego i finansowego ofiarom i ich rodzinom, pełnomocnikom zawsze należy się najwyższy szacunek i respekt" - podkreślił Tusk.

Jak poinformował rzecznik prasowy MON, dotychczas wezwania do ugody skierowało do MON 69 osób - wdowy, dzieci i rodzice 27 żołnierzy i jednego cywila, którzy zginęli na misjach. Z tej liczby Nowakowski i Sławek reprezentują 66 osób - bliskich 14 żołnierzy poległych w Iraku i 13 w Afganistanie. Każde ze złożonych przez nich w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia wezwań do ugody opiewa na kwotę 1 mln zł.

W sprawie katastrofy Bryzy pierwsze posiedzenie ugodowe odbędzie się w czwartek

W sprawie poległych w Iraku i Afganistanie pierwszy z serii terminów posiedzeń ugodowych Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wyznaczył na 15 września. Jeśli - jak wszystko wskazuje - strony nie dojdą do porozumienia, proces, ze względu na wartość przedmiotu sporu, będzie się toczył przed sądem okręgowym.

W sprawie katastrofy Bryzy pierwsze posiedzenie ugodowe odbędzie się w czwartek.

Należący do Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej samolot An-28 Bryza rozbił się przy podchodzeniu do lądowania na lotnisku Gdynia-Babie Doły 31 marca 2009 r. maszyna runęła na ziemię, gdy piloci ćwiczyli awaryjne lądowanie na jednym silniku; zginęła cała czteroosobowa załoga. Zarówno prokuratura, jak i komisja badająca katastrofę uznały, że wypadek był wynikiem błędu pilotów.

W Iraku w latach 2003-2007 poległo 22 polskich żołnierzy i jeden funkcjonariusz BOR (ponadto: trzech byłych wojskowych zatrudnionych przez zagraniczne firmy ochroniarskie i dwóch dziennikarzy). W Afganistanie do połowy sierpnia 2011 r. zginęło na służbie 28 żołnierzy i jeden cywil - ratownik medyczny.