Jestem przygotowany na wojnę - zapewnił w piątek Tomasz Adamek, który 10 września zmierzy się we Wrocławiu z Witalijem Kliczką w walce o pas WBC w wadze ciężkiej.

Zawodnik w czwartek wieczorem przyleciał do Polski i ostatnie dni przed walką spędza z najbliższymi w rodzinnych Gilowicach na Żywiecczyźnie. Już nie trenuje. Odpoczywa. W piątek wieczorem zamierza jedynie nieco porozciągać mięśnie. "To czas na odpoczynek. Przestawiam się czasowo. Po przylocie (z USA - przyp. PAP) jestem jeszcze nieco śpiący. Wczoraj przyleciałem późno do domu, ale te kilka dni pozwolą mi się przestawić na nasz czas i 10 września wyjść do ringu w pełnej mocy" - powiedział.

Dla Tomasza Adamka przyjazd do rodzinnych Gilowic ma wielkie znaczenie. Pozwala przede wszystkim odnaleźć tak ważny przed walką spokój i wyciszenie. "Tu czuję się spokojnie, jestem z najbliższymi i to mi jest teraz potrzebne. Adrenalina przyjdzie 10 września. Takie jest założenie - wtedy ma przyjść" - powiedział.

Czy przygotowania do najważniejszej walki w dotychczasowej karierze różniły się od wcześniejszych? "Zawsze tak samo się przygotowuje. Nie wolno nic zmieniać przed najważniejszymi walkami, bo to nie wychodzi na dobre. Stary system: ciężka praca przez 10 i pół tygodnia. Jestem przygotowany na wojnę!" - podkreślił.

O walce z Witalijem Kliczko Tomasz Adamek powiedział, że w ringu wygrywa ten, który jest mądrzejszy, inteligentniejszy. "Dziesiąty jest tym dniem, w którym trzeba pokazać mądrość ringową i wygrać, oszukać przeciwnika. Nie chodzi o to, by bić się jak na ulicy. 70-80 procent to jest głowa, a w moim przypadku ona jest mocna. Zrobię wszystko by wygrać. Trzeba być w ringu bardzo mądrym. Jeśli nie będziesz myślał - nie będziesz mistrzem" - podkreślił.Tomasz Adamek nie ukrywa, że czuje respekt przed rywalem.

Podkreślił, że jeśli pięściarz nie czuje respektu, to nie wszystko jest z nim w porządku. "Każdy ma ręce, każdy walczy, każdego trzeba szanować" - podkreślał.Pytany przez dziennikarzy o wagę Adamek powiedział, że waha się między 99 i 100 kg i tyle - jak się wyraził - "wniesie w piątek na wagę". Zapewnił, że trzyma dietę: "Staram się jeść dobrze, lekko. Świnki nie pojem, bo siły z tego nie będzie, ale dobre rzeczy - cielęcina, wołowina. Wczoraj zjadłem jedną roladę".

Na trybunach stadionu we Wrocławiu zasiądzie komplet widzów, ponad 40 tysięcy. To będzie publiczność Tomasza Adamka. Sportowiec liczy na ich doping. "Doping jest zawsze potrzebny, bo czujesz, że walczysz u siebie, że masz kibiców. Cieszę się, że stadion jest wyprzedany. To pokazuje całej Polsce, że można zgromadzić tylu kibiców, jeśli walczy się jak wojownik w każdej walce oddając serce, a przy tym jest się normalnym, a takim staram się zawsze być. To dodaje skrzydeł, choć samym rykiem się nie wygra pojedynku.

Trzeba walczyć. To jest ring. Kibice są potrzebni! Dziękuję, że są. Gdyby ich nie było na stadionie, jaki sens miałaby ta walka? To kibice dają show" - mówił.Adamek potwierdził, że w kontrakcie znalazł się jednak zapis, że jeśli wygra z Witalijem Kliczką, w następnej kolejności stanie w ringu przeciw jego bratu - Władymirowi. "Myślimy tylko o 10 września. Na tym się skupiamy i to jest przede mną. Jedenastego będziemy myśleć o kolejnym wyzwaniu" - powiedział.W piątek Adamek spotkał się w Żywcu z dziennikarzami przy okazji zawarcia kontrakt z firmą, która produkuje napoje energetyczne Las Vegas.

Kontrakt będzie obowiązywał przez 10 miesięcy. W dwa tygodnie po walce z Witalijem Kliczką nasz bokser - o ile zdrowie pozwoli - przyleci ponowie do Polski między innymi po to, by nagrać reklamę. Dziennikarze dopytywali, czy jest to forma rywalizacji z Dariuszem Michalczewskim, który też użyczył wizerunku drinkowi energetycznemu? "Użyczyłem wizerunku. Ktoś pytał o to, powiedziałem ok. Energia kojarzy się ze sportem! (...) Może doda mi skrzydeł. Będę fruwał" - powiedział pięściarz. (